Co zainteresowało cię w serialu telewizyjnym o lekarzach pracujących w samym sercu dżungli?
Martin Henderson: Podjąłem decyzję o powrocie do telewizji, dlatego że chciałem mieć trochę więcej czasu na normalne życie. Zmęczyło mnie ciągłe przeprowadzanie się, kolejne hotele, przebywanie w innych strefach czasowych, daleko od moich przyjaciół i rodziny, więc pomyślałem, że gdy skończę 30 lat, telewizja to będzie coś dobrego, stałego, do czego mógłbym wrócić i zapewnić sobie małą stabilizację. Shonda Rhimes miała pomysł na serial o lekarzach w dżungli. Ale mieliśmy go kręcić na Hawajach, więc wydało mi się to interesujące. Jednak nie byłem do końca przekonany, czy chcę się angażować na tak długi czas. Ale przekonała mnie, mówiąc, że będę mógł zachować mój nowozelandzki akcent. Choć wydaje się, że producenci z telewizji ABC nie byli do końca przekonani, czy mój akcent jest najlepszym pomysłem. Może obawiali się, że będą musieli dołożyć do serialu napisy...
Jak przygotowywałeś się do roli lekarza w klinice w środku tropikalnej dżungli?
Nie mieliśmy żadnego medycznego treningu, ale ja mam znajomego chirurga, który wprowadził mnie w tajniki narządów mieszczących się w ludzkim organizmie. Nie, nie bawiliśmy się w doktora. W ramach przygotowań przeczytałem książkę autorstwa Jamesa Olbinskiego, który w latach 90. był szefem organizacji Lekarze bez Granic i to pod jego przewodnictwem organizacja otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla.
Reklama
Na pewno po emisji "Off the Map" pojawi się wiele porównań z serialem "Chirurdzy", który również stworzyła Shonda Rhimes.
Reklama
Nie uciekniemy przed takimi porównaniami. Mamy tę samą producentkę, scenarzystkę, dość podobny styl opowiadania historii. Im więcej odcinków widzowie zobaczą, tym mniej podobieństw do wcześniejszych seriali Shondy będą dostrzegali. Choć z drugiej strony wiadomo, że właśnie dzięki charakterystycznemu stylowi projektów Shondy aktorzy chcą się w nie angażować. Ona wie najlepiej, jak takie historie prowadzić.
Czy ważne dla ciebie jest, by Bena Keetona postrzegano jako poważnego lekarza, a nie tylko doktora latającego po dżungli bez koszulki?
Nie odpowiadam za scenariusz i nie mam możliwości nanoszenia żadnych poprawek. Jeśli Shonda wymyśliła Bena jako tropikalnego doktora przystojniaka, to ja na to się zgadzam, bo wiem, że nie jest to jedyny jej pomysł na tę postać. Ja to odbieram z humorem. Przecież nie jest tak, że w serialu latam półnagi przez cały czas, tylko w kluczowych momentach. Patrzę na to jako na bardzo rozrywkowy element serialu Shondy Rhimes. I nie myślę o tym zbyt dużo.
Masz duszę podróżnika i łowcy przygód?
Lubię mieć miejsce, do którego mogę zawsze wrócić, tak jak teraz do mojego domu w Los Angeles. Ale gdy nie pracuję, to pakuję mojego psa do samochodu i jedziemy na pustynię albo w góry, gdzie nocuję pod namiotem i rozpalam wieczorem ognisko. Lubię ten moment bycia daleko od miasta, sam na sam z przyrodą. Mam wrażenie, że odnajduję tam spokój podobny do tego, jaki niektórzy ludzie odczuwają w kościele. Ale największym moim marzeniem jest żeglowanie – kupienie łodzi i popłynięcie w podróż dookoła świata.
OFF THE MAP: KLINIKA W TROPIKACH | Fox Life | poniedziałek, godz. 22.00