Temat śmierć Michaela Jacksona był wielokrotnie poruszany wśród artystów podczas trwania Festiwalu TOPtrendy. Jednak na samym koncercie brakowało wspomnienia o jednej z największych ikon wszech czasów. Odejście Jacksona powinno zostać jakoś odnotowane, tym bardziej że był to festiwal muzyczny. Nie było jednak żadnej minuty ciszy poświęconej Królowi Popu. Ale cóż? To nie ja to reżyserowałam.

Reklama

Co do samej organizacji koncertu, to jak zwykle nie dało się uniknąć walki z czasem. Było wielu artystów, a co za tym idzie mało czasu na próby. Wszędzie jest jednak taka sama sytuacja. Nagłośnienie było świetne, wszystko od strony zaplecza i reżyserii było dopięte na ostatni guzik. Co do scenografii, to muszę przyznać, że byłam tak pochłonięta śpiewaniem, że nie zwróciłam na nią uwagi.

Koncert jubileuszowy 100-lecia Opery Leśnej był chyba najciekawszą częścią TOPtrendów. Wystąpili na nim wspaniali artyści, jak Alicja Majewska, Halina Kunicka, Irena Santor.

Byłam bardzo zestresowana przed występem z panią Alicją Majewską. Jest to kobieta, w której kochał się mój dziadek i mój tata. Możliwość wystąpienia z nią na jednej scenie była dla mnie olbrzymim wyróżnieniem. Pani Alicja potraktowała mnie w matczyny sposób. Nasze relacje były bardzo ciepłe, a sama współpraca przebiegała w miłej atmosferze.

Było mi bardzo miło, kiedy po koncercie pan Włodzimierz Korcz nie szczędził mi pochwał. Okazało się, że partie, które śpiewałam w piosence "Odkryjemy miłość nieznaną", były bardzo trudne. Powiedział jednak, że zrealizowałam jego zamysł.

Sama atmosfera podczas koncertu była bardzo luźna. Nie czuło się większego napięcia, może też ze względu na śmierć Michaela Jacksona. Do momentu, kiedy wyszłam na scenę, nie czułam, że będę występować tego dnia. Dopiero potem złapałam tremę. Ale wcześniej wszystko toczyło się bardzo spokojnie. Bardzo dopisała sopocka publiczność, dzięki której między innymi nie czułam, że jestem w pracy, bo występ był samą przyjemnością.