Dale Lyle ze Staple Hill w Anglii, dostał niedawno list od policji z informacją, że fotoradar złapał go na jeździe z niedozwoloną prędkością. 21-letni kierowca, właściciel 14-letniej Hondy, nie chciał płacić i postanowił niewinności dochodzić w sądzie. Groziła mu w końcu kara wysokości 1000 funtów (około 4,8 tysiąca złotych) i zawieszenie prawa jazdy na pół roku.
Sąd magistracki nakazał mu udowodnić, że jego auto nie pojedzie z prędkością, przy jakiej złapał go ponoć radar.
By to zrobić, musiał odkupić sprzedane niedawno auto za 500 funtów i wydać drugie tyle na opinię niezależnego eksperta, który przejechał się Hondą po zamkniętym torze. Faktycznie, samochód nie był wstanie przekroczyć 136 km/h.
Rzecznik sądu przyznał, że zarzuty oddalono z braku podstaw oskarżenia. Młody kierowca jest dumny, że wygrał z "systemem" ale martwi się, że nie odzyska wydanych na walkę o dobre imię funtów. Taka była cena jego niewinności.