>>>Wajda potępił aresztujących Polańskiego
Z wielkim zakłopotaniem i smutkiem obserwuję całą tę sytuację. Wychodzi z tego wszystkiego nasza polska niekompetencja prawna. Dostałem do podpisania list w obronie Romana Polańskiego, którego na pewno nie podpiszę. Dlaczego? Ponieważ istnieje coś takiego jak elementarne poszanowanie prawa i równość wszystkich wobec prawa, zatem ludzie, którzy propagują ten list, powinni puknąć się w czoło. Przy całej mojej ogromnej sympatii dla Polańskiego jako twórcy, przy całym zrozumieniu jego strasznego i niezwykle nasyconego dramatami życiorysu, uważam, że musimy sobie zdawać sprawę, że to facet, który po prostu uciekł przed wyrokiem i przez 31 lat sie ukrywał.
Wyobraźmy sobie, że ktoś staje w obronie zomowców, którzy strzelali w kopalni "Wujek", i ukrywają się poza jurysdykcją polską. Czy gdyby taki ktoś mówił, że stało się to bardzo dawno temu i teraz ci ludzie żyją sobie spokojnie, mają rodziny, to powinniśmy zapomnieć o tym, co było?
Amerykański system prawny to coś, czego nie rozumiemy tutaj w Polsce. On się może nam podobać lub nie, ale ma pewną strukturę. Tam przed sądem można postawić każdego, nawet prezydenta czy kongresmena. A u nas właśnie nie. W Polsce można powiedzieć: dajmy spokój, puśćmy człowieka. Ale co w takim razie z innymi pedofilami czy ludźmi, którzy dokonali czynu lubieżnego wobec małego dziecka? Co mamy zrobić z tą całą resztą, np. nie ze sławnym reżyserem, ale z księdzem, który gdzieś tam nadużył zaufania dzieci? Wygląda na to, że powinniśmy go wypuścić, bo na co dzień czyni dobro. A może po prostu się umówimy, że wszystkie 13-latki można bzykać w odbyt i nikomu nic nie grozi?
>>> "Polański prosił, żebym zdjęła bieliznę"
W moim rozumieniu bycie osobą publiczną nie zwalnia od odpowiedzialności. W liście broniącym Romana Polańskiego jest napisane, że cywilizacja europejska stosuje inne standardy prawne. Tu mogę się zgodzić, jednak jest przyjętą normą, że postępujemy zgodnie z prawem obowiązującym na danym terytorium - w tym wypadku w USA. To się może podobać lub nie, ale nie wolno nam wykonywać niektórych czynności na terenie państw muzułmańskich, bo możemy zostać ukarani chłostą. W Singapurze czy Malezji za posiadanie narkotyków grozi kara śmierci. Co z tego, że w Europie ona nie obowiązuje. Jeśli się jedzie do tych krajów, trzeba po prostu wiedzieć, że nie wolno tam wwieźć narkotyków. Jeżeli się jest w USA, to trzeba być świadomym tego, że stosunki z nieletnimi nie ulegają przedawnieniu i są bardzo ciężkim przestępstwem, za które grozi kilkadziesiąt lat więzienia. Wygląda więc na to, że ludzie, którzy bronią Polańskiego, nie znają litery prawa w USA.
Jakiś czas temu Polański starał się, aby jego sprawa została załatwiona przez sąd w Los Angeles. Sąd stwierdził jednak, że aby wyrok mógł zostać wydany, reżyser musi przyjechać na miejsce. Trzeba tu przypomnieć, że w USA działa precedensowy system prawa i jeśli ława przysięgłych w tym przypadku uniewinniłaby oskarżonego, to byłaby to furtka dla innych, którzy zostali oskarżeni w podobnych przypadkach.
Przeczytałem w jednej z poważnych amerykańskich gazet, że zaistniała sytuacja paradoksalnie może być ścieżką do wolności dla Polańskiego. Bo wreszcie stanie przed sądem i będzie mógł się bronić. Jeśli się obroni, to wyjdzie na wolność i będzie mógł podróżować po świecie bez strachu, a nie ukrywać się do ostatnich swoich chwil.
Bezdyskusyjnie prawo powinno być równe dla wszystkich. Mówię to jako człowiek, który z wieloma przepisami może się nie zgadzać, ale już kiedy one istnieją, to stają się regułą gry. Tak samo dzieje się na polu karnym, gdy zawodnik zostanie sfaulowany. Co by było, gdyby po przewinieniu ktoś powiedział, że to taki świetny piłkarz i może nie powinniśmy przeprowadzać rzutu karnego? Nie ma tak - reguły są regułami.
____________________________________
NIE PRZEGAP:
>>> Polański kupi sobie wolność?
>>> Monica Belluci broni Polańskiego