Jeżdżę na różne festiwale, polskie i zagraniczne. Robię to m.in. po to, żeby zobaczyć, jak inni radzą sobie z problemami, jakie niosą tego typu imprezy. Zwracam uwagę nie tylko na publiczność czy artystów, ale też na stronę techniczną. I mogę stwierdzić, że jesteśmy już bez wątpienia na poziomie nie tylko europejskim, ale i światowym. I nie chodzi mi tylko o artystów, którzy przyjeżdżają z różnych zakątków świata. Nasze imprezy są po prostu świetnie przygotowane od strony organizacyjnej.
W Europie w trakcie sezonu, od początku czerwca do początku września, jest planowanych około 500 koncertów. Ważne jest zatem, co zapewnimy przyjeżdżającemu do nas artyście. Ma on bowiem wiele innych propozycji z całego świata, spośród których dokonuje wyboru.
Poziom festiwali typu: Open’er, Off Festival czy Przystanek Woodstock osiągnął już ten stopień techniki, ale także propozycji dla przyjeżdżających wykonawców, który niczym nie odbiega od tych na świecie. A wręcz przeciwnie, jesteśmy często zdziwieni, że zespoły przysyłają nam rozpiskę rzeczy, których od nas oczekują. My natomiast jesteśmy w stanie spełnić wszystkie ich wymagania.Byliśmy np. bardzo zaskoczeni, gdy okazało się, że przyjeżdżający artyści korzystają ze stołów mikserskich analogowych, podczas gdy my mamy już cyfrowe. Poszliśmy zatem o krok dalej.
Na Open’erze wystąpi wiele nieprawdopodobnych gwiazd. Tak samo będzie w Jarocinie i Mysłowicach. Przystanek Woodstock doczekał się już swojej własnej formuły, różnej zupełnie od tego, co robi Rojek na Off Festiwalu, czy od tego, co się dzieje na Open’erze.
Ten ostatni jest pewnym unitem. Festiwalem podobnym , nie tylko w nazwie, ale i w jakości oraz sposobie wykonania do tych organizowanych w Szwecji, Norwegii, Niemczech, we Francji czy Portugalii. Podobne są tam także zasady biletowania i wchodzenia. Na Węgrzech, dokładnie w Budapeszcie jest także organizowany festiwal o nazwie Sziget Festival. Jest on łudząco podobny do festiwalu typu Open’er. Dla wielu ludzi, którzy lubią ten typ muzyki, kilka scen, na których występują artyści, w pełni spełnia ich oczekiwania. Dla widza istnieje jednak zagrożenie, że się w tym wszystkim pogubi.
Ludzie coraz częściej zabierają się za tworzenie nowych festiwali. Niestety, okazuje się to trudną sztuką. Nie wystarczy bowiem zaproszenie znanych gwiazd, trzeba też mieć jakiś pomysł na całe przedsięwzięcie. Tak jest np. z festiwalem Artura Rojka w Mysłowicach. Kiedy byłem tam podczas pierwszej jego edycji, uścisnąłem mu dłoń i powiedziałem, że idzie w dobrym kierunku. Radziłem mu, aby wyrobił sobie część publiczności, dla której gra taką właśnie niszową muzykę. Dużym atutem Artura jest to, że ma on wsparcie miasta w tworzeniu Off Festivalu. To wspaniałe, że władze Mysłowic mają świadomość, że sierpniowe koncerty są dla nich autopromocją.
Zaplecze na festiwalach zmieniło się totalnie przez te kilkanaście lat. Pamiętam jak na jednym z pierwszych Przystanków Woodstock stały 3 telefony na kartę, teraz nie są już one potrzebne, bo mamy komórki, ale kiedyś była to zupełna nowość i baliśmy się, że nikt nie będzie chciał z tego korzystać. Stworzenie miasta na pustym polu także nie jest łatwe. Mam tutaj na myśli pocztę, bankomaty, szpitale polowe.
Cieszy fakt, że jesteśmy w stanie zapewnić gwiazdom, które do nas przyjeżdżają, garderoby i toalety umieszczone w specjalnych kontenerach. To wszystko jest już w Polsce. Kiedyś był spory problem ze zorganizowaniem wolno stojących toalet czy dobrze prosperujących punktów gastronomicznych. Teraz nie ma z tym najmniejszego problemu.
Ważnym elementem są także służby porządkowe. W Polsce bardzo przeszkadzają organizatorom przepisy o imprezach masowych. Są one dostosowane do chuliganów sportowych. Stąd też ilość ochrony przeliczana na ilość ludzi przybywającej na koncert jest kwadratem do potęgi. Na szczęście mamy wypracowany bardzo dobry kontakt z policją.
Co zaś tyczy się samych artystów, to wkładając kij w mrowisko, muszę powiedzieć, że niestety, ale niekoniecznie nasi rodzimi muzycy dorastają poziomem do artystów zagranicznych. Profesjonalizm polega na tym, że kapela nie spóźnia się na próbę, jest świetnie przygotowana sprzętowo, jest zwarta, robi próbę szybko i wie, jak się zachować na scenie. Często nasze zespoły nie biorą pod uwagę tego, jak będą wyglądać na scenie. Myślę tutaj o ich ubraniu. Często pokutuje w artystach to, że występują na scenie w tym, w czym chodzą na co dzień. Albo też przychodzą w koszulkach z logo jakiejś firmy, na co nie można pozwolić, jeśli nie chce się być posądzonym o reklamę.
Jeśli chodzi natomiast o poziom artystyczny naszych zespołów, to można ze spokojem powiedzieć, że otrzymujemy, to czego oczekujemy. Jeśli wychodzą na scenę takie gwiazdy jak Hey, Voo Voo, czy Armia, to na pewno nie odbiegamy poziomem od zespołem z innych krajów.
Pytanie tylko, czy taka muzyka będzie interesować ludzi na świecie. Z gwiazd światowego formatu można z pewnością wymienić Leszka Możdżera. Pomijając jednak jazz, w muzyce rockowej chciałbym się skupić na takim zespole jak Lao Che. Powiedziałem już kiedyś, że gdybym miał możliwość przedstawienia tego zespołu w Nowym Jorku na festiwalu typu Open’er, to przetłumaczyłbym ich teksty, żeby amerykanie mogli wiedzieć, o czym śpiewają. Ten rodzaj muzyki mógłby przykuć uwagę ludzi z całego świata. Obok nich mógłbym wymienić takie zespoły jak Kroke, Osjan czy grupa ze Wsi Warszawa. Są to bardzo dobrzy muzycy i powinni jeszcze bardziej wyskakiwać w świat. Na zagranicznych kanałach MTV można niestety usłyszeć praktycznie tylko muzykę anglosaską. Dlatego nie wiem, jak w tych czasach przebić się na scenę światową.
Dużym problemem jest także zobaczenie naszych festiwali na którymś z kanałów muzycznych. Nie ma takiej stacji, która pokazuje ludziom transmisje z najlepszych imprez muzycznych w Polsce.
Mimo wszystko polskie festiwale robią się powoli naszą wizytówką. Powinniśmy jeszcze tylko bardziej ze sobą kooperować. Wystosowałem pewien projekt, abyśmy razem ogłaszali się w Europie. Jest to bardzo dobry pomysł, bo dzięki takiemu rozwiązaniu ludzie z całego świata będą mogli zobaczyć, co się dzieje przez cały rok w Polsce. Każdy mógłby sobie znaleźć wtedy coś dla siebie.