Bardzo dużo mówi się ostatnio o filmie "Bruno". Sam jeszcze go nie widziałem, ale sądząc po jego rozgłosie, można dojść do wniosku, że okaże się zapewne mało śmieszną, kiepską komedią amerykańską. A zobaczą ją miliony widzów.

Niestety jest tak, że filmy są coraz głupsze i coraz bardziej zakrzywiają obraz rzeczywistości. Jest w nich także coraz mniej dobre zabawy. Wiele osób jest nastawionych na to, że na ekranie będzie pokazana prawda. A to jest często złudne.

Reklama

"Bruno" nie można odbierać jako film, którego bohaterem jest homofob. Oglądając go należy się po prostu śmiać i nie brać niczego na poważnie. Powinniśmy się nastawić tylko na zabawę. Nie ma absolutnie żadnych powodów, żeby złościć się na konwencję filmu i kreację bohatera.

Każdy, kto ma rozum, będzie wiedział, że nie można sobie brać do serca tego, co widzimy na dużym ekranie. Ten film ma napiętnować głupotę społeczną. Zanim jednak wybierzemy się na niego do kina, zwróćmy uwagę, że "Bruno" nie posiada żadnych większych wartości, a cała reklama ma jedynie na celu przyciągnięcie ludzi do kin, aby zwróciły się koszty produkcji.

Rzeczywistość w tym filmie jest pokazana w krzywym zwierciadle. A weźmy pod uwagę smutny fakt, że 60-70 proc. społeczności na świecie jest półinteligentami i osobami ograniczonymi i wyrobi sobie taki obraz homoseksualisty. Natomiast inteligentny człowiek zobaczy ten film i będzie wiedział, że to są żarty. Kultura masowa jest dla ludzi, którzy mają jakkolwiek rozwinięty mózg. A to dotyczy jakichś 30 proc. społeczeństwa.