Jego życie pełne było przygód, romansów, tajemnic i plotek, które on sam chętnie podkręcał. Leon Niemczyk był wybitnym profesjonalistą i rozrywkowym człowiekiem w jednym. Pod koniec życia został praktycznie z niczym.
Leon Niemczyk był postrzelony, siedział w więzieniu
Leon Niemczyk w ciągu ponad 50 lat kariery zagrał w ok. 400 polskich filmach i prawie 150 zagranicznych. Miał na swoim koncie role w takich produkcjach jak m.in. "Krzyżacy" Aleksandra Forda, nominowany do Oskara "Nóż w wodzie" Romana Polańskiego, "Wielki Szu" Sylwestra Chęcińskiego. W pamięci widzów i tak pozostał jako niezapomniany Jan Japycz z "Rancza" i Emil Gilewski ze "Złotopolskich".
Życie go nie rozpieszczało, a on mimo to wciąż zachowywał pogodę ducha.
Straciłem dom rodzinny jako młody chłopak, walczyłem na wojnie, siedziałem w więzieniu. Wszystkie zmartwienia szybko puszczam w niepamięć – mówił.
W czasie okupacji, jako nastolatek zgłaszający saperom bomby do rozbrojenia, Niemczyk został postrzelony w udo. Po wojnie wpadł podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy. Trafił do więzienia, marzył o emigracji, ale wtedy w jego życiu pojawiły się dwie największe pasje Leona Niemczyka – filmy i kobiety.
Leon Niemczyk twierdził, że miał sześć żon
Aktor zawsze był człowiekiem kochliwym. Sam chętnie podtrzymywał, a nieraz i koloryzował swoją opinię Casanovy i "matrymonialnego rekordzisty". Podobno fraszkę o niezwykłych podbojach miłosnych aktora miał napisać sam Jan Sztaudynger.
Koledzy opowiadają o mnie różne historie — również to, że romansowałem z wieloma paniami, a prawda jest taka, że to wiele pań romansowało ze mną. Sztaudynger twierdził, że: "Jedna używa grzebyka, a druga woli Niemczyka" – żartował aktor.
Leon Niemczyk przez lata twierdził, że miał sześć żon, choć do dziś badacze jego życia spierają się, czy miał tylko jedno, czy może dwa małżeństwa na koncie.
Całe życie kręciłem i kręcę – proszę nie zapominać, że pracuję w filmie… Umiejętność lawirowania bywa bardzo przydatna… – tłumaczył się Leon Niemczyk.
Na planie filmu "Zejścia do piekła" aktor zakochał się błyskawicznie w Dianie, córce kubańskiego lekarza. Rozstali się równie błyskawicznie, zaledwie kilka tygodni później, na dodatek korespondencyjnie. Z Niemką Dorit stworzył związek na odległość. Był też "małżeński" związek z księgową z wytwórni filmowej i rodzinny z Tatianą Zuanar, z którą doczekał się córki Moniki. Po śmierci Leona Niemczyka okazało się, że aktor zostawił córkę, gdy ta miała dwa latka. Ostatni związek 80-letni już wówczas aktor przeżył z 30-letnią Iwoną.
Nic na to nie poradzę, że ciągle podobam się kobietom. Jestem rozrywkowym facetem, pędziwiatrem, który nie potrafi usiedzieć w miejscu - żartował Leon Niemczyk w programie "Kawa czy herbata".
Ten rozrywkowy facet przyznawał jednocześnie, że pomimo tylu "żon" i tylu romansów, niewiele w życiu zaznał prawdziwej miłości
Uwiodłem wiele kobiet, ale niewiele było w moim życiu prawdziwej miłości. Więcej było pożądania i sympatii. Co do moich sześciu żon... Policzyłem kiedyś, że miały one w sumie, przede mną i po mnie, piętnastu mężów! Jestem przy nich cienki Bolek – mówił Leon Niemczyk w wywiadzie dla "Echa Dnia".
Leon Niemczyk: Za błędy trzeba płacić
Niestety, "cienki" był również pod koniec swojego życia. Pomimo tego, że brał każdą robotę, a pracował przez dekady, przez co dorobił się przydomku "Leon zawodowiec", niczego się nie dorobił. W ostatnim wywiadzie aktor przyznał wprost, że wszystko, co miał, zabrały mu kobiety, które kochał!
Moje żony i partnerki tak bardzo mnie kochały, że chciały mieć po mnie jak najwięcej pamiątek: mieszkania, samochody, wszystko! - żartował z goryczą pod koniec życia.
Sam przyznawał, że każdy związek opuszczał — i to dosłownie — z jedną walizką.
Kobiety, z którymi byłem, nie mogą mi nic zarzucić, bo za każdym razem, kiedy dochodziło do rozstania, brałem winę na siebie i opuszczałem wspólne gniazdko jedynie z walizeczką. Rozstania kojarzą mi się z... nowym zamkiem w drzwiach mojego mieszkania – mówił w rozmowie z "Echo Dnia".
Przed śmiercią aktor był praktycznie bankrutem. Mieszkał w domu kwaterunkowym, zmagał się z chorobą płuc, nie miał nic odłożone "na czarną godzinę".
Kobietom, z którymi się wiązałem, zależało — jak się okazywało po czasie — nie na mnie, ale na moich pieniądzach. Cóż, popełniłem wiele błędów, a za błędy trzeba płacić – przyznał w rozmowie z tygodnikiem "Angora".
Mnie się wydaje, że najlepszy sposób na kobietę, to konto w banku – mawiał z goryczą.
Marzył, by umrzeć w jakimś egzotycznym kraju, by jego prochy rozsypać do oceanu. Odszedł w samotności, po długiej i ciężkiej chorobie, w swoim kwaterunkowym mieszkaniu 29 listopada 2006 roku. Zaledwie na tydzień przed 83. urodzinami. Spoczął na Starym Cmentarzu w Łodzi.