Janusz Dzięcioł był wielką gwiazdą telewizyjnego show "Big Brother", strażnikiem miejskim, posłem przez dwie kadencję. Zginął tragicznie w wyniku zderzenia się pociągu z samochodem osobowym.

Janusz Dzięcioł zginął zaledwie 100 metrów od domu

Janusz Dzięcioł od marca do czerwca 2001 r. uczestniczył w realizowanej przez TVN pierwszej polskiej edycji kultowego reality show "Big Brother". Był jednym z najbardziej lubianych uczestników show, po programie, którego został zwycięzcą, także cieszył się ogromną popularnością.

Miliony widzów śledziły niemal każdy jego krok, komendant Straży Miejskiej pojawiał się w programach telewizyjnych i na łamach tabloidów. Zagrał nawet w filmie Jerzego Gruzy "Gulczas, a jak myślisz...". Z show-biznesu przeszedł do polityki, został posłem z ramienia PO. W końcu wrócił do rodzinnego Świecia pomagać ludziom. Rozpoczął pracę w tamtejszym Ośrodku Pomocy Społecznej.

Reklama

6 grudnia 2019 r. zginął w tragicznym wypadku drogowym na przejeździe kolejowo-drogowym w Białym Borze koło Grudziądza, zaledwie 100 metrów od swojego domu.

"O godzinie 8.40 na przejeździe kolejowo-drogowym koło Grudziądza pod pociąg relacji Toruń Główny – Grudziądz pomimo czerwonych świateł wjechał samochód osobowy. Komisja ustali, co spowodowało, że pomimo sygnału zabraniającego wjazdu doszło do zdarzenia. W wypadku zginął kierowca samochodu. Nikt z pasażerów ani obsługi pociągu nie został ranny" - poinformował PAP Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.

"65-latek jechał citroenem C5 od strony Grudziądza. Wykonując manewr skrętu w lewo, nie ustąpił pierwszeństwa pociągowi. Janusz Dzięcioł jechał sam. Poniósł śmierć na miejscu" – dodał w rozmowie z Onetem Maciej Szarzyński z Komendy Miejskiej Policji w Grudziądzu.

Jak ustaliła grudziądzka prokuratura, przyczyną wypadku drogowego, w którym zginął Janusz Dzięcioł były niezachowanie ostrożności kierowcy i nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu.

Janusz Dzięcioł był "rodzinnym człowiekiem"

Reklama

Komendant Straży Miejskiej, choć odstawał wiekiem od pozostałych uczestników "Big Brothera", był przez nich wszystkich bardzo lubiany.

"On był najstarszy i wszedł jak wzór takiego taty. Może on nam wcale nie matkował i nie tatował, ale jego doświadczenia powodowały, że swoim charakterem wnosił spokój, a każdy z nas wnosił coś innego. Mogliśmy przeprowadzić bardzo fajne, liczne, wspólne rozmowy, które nie narzucały swojego zdania. Rozmawiałam z Januszem często sam na sam i każdy z nas mógł być sobą" – wspominała Alicja Walczak w rozmowie z Plejadą.

Udział w "Big Brotherze" wiele kosztował Janusza Dzięcioła

Kiedy zmarł, byli uczestnicy programu nie potrafili ukryć smutku, wspominali go wyjątkowo ciepło.

"Nazwałabym go takim rodzinnym człowiekiem, dobrym mężem, ojcem i już nawet dziadkiem. To taki wzór człowieka, który potrafi zadbać o rodzinę. Był niezwykle aktywny i zawsze coś robił, np. pielił w ogródku" – mówiła Alicja Walczak w Plejadzie. – "On był przykładem takiego życia w pełni. Czerpał z niego tyle, ile było mu dane i nie zostawiał nic na później" – wspominała uczestniczka 1. edycji show.

To życie w pełni, ale i udział w telewizyjnym show wiele go kosztowały. Janusz Dzięcioł, wymęczony stresami i ciągłymi nerwami, doznał wylewu. "Krótko po programie miałem wylew. Nie mogę mieć do nikogo pretensji, bo przecież sam chciałem wziąć w tym udział. Wygrałem, przeżyłem, dość" – przyznał w wywiadzie dla tygodnika "Newsweek".

W wieku 65 lat zginął tragicznie w wypadku nieopodal swojego domu, w którym spędzał spokojnie czas z rodziną. 11 grudnia Janusz Dzięcioł skończyłby 70 lat.