Film Sylwestra Wardęgi wywołał duże poruszenie w internecie. W kontrowersyjnym nagraniu Sylwester Wardęga przedstawił dowody obciążające między innymi takich twórców internetowych, jak Marcin Dubiel, Stuu oraz Boxdel. Sprawa rzekomych nieodpowiednich wiadomości i kontaktów youtuberów z nieletnimi fankami została skomentowana przez premiera oraz policję, a prokuratura wszczęła śledztwo. W internecie swoje opinie wyrażają nie tylko osoby poszkodowane, ale także inni youtuberzy, którzy wcześniej przyjaźnili się ze Stuu. Teraz Remigiusz Wierzgoń, znany w internecie jako reZigiusz, opowiedział, dlaczego zakończył współpracę ze Stuartem Burtonem wiele lat temu.

Reklama

Oświadczenie ReZigiusza

Twórca swoje oświadczenie opublikował w serwisie X.

Ponieważ wielu z Was dopytuje się o powody zakończenia mojej współpracy ze Stuartem w 2015 r., postanowiłem odnieść się do nich i odpowiedzieć na nie - zaczął swój wywód twórca.

Reklama
Reklama

W dalszej części wpisu twórca internetowy poprosił, żeby wstrzymać się z osądami.

Dziś wystarczy jedno słowo, by osądzić niewinne osoby. To nie może mieć miejsca - napisał.

Remigiusz podkreślił także, że zachowania, o których w filmie mówił Sylwester Wardęga, są niedopuszczalne.

Obrzydliwe zachowania wymagają napiętnowania - zwłaszcza w przypadku rozpoznawalnych osób. Motywacją do tego powinna być jednak troska o poszkodowanych, a nie pogoń za newsami, chęć łatwego zarobku czy pozyskania rozgłosu poprzez tworzenie filmów w tak delikatnej sprawie. Dziś wystarczy jedno słowo, by osądzić niewinne osoby. To nie może mieć miejsca.

To dlatego ReZigiusz i Stuu zakończyli współpracę

ReZigiusz także przyznał, że nie był świadomy działań, których miał się dopuścić Stuart. Dodatkowo ujawnił powody, dla których przerwali współpracę w 2015 roku.

Teraz – kiedy znacie już moje zdanie w tej sprawie – mogę odnieść się do relacji ze Stuu i przedstawić Wam jedyny powód zakończenia naszej współpracy. Podobnie jak Wy, jeszcze do niedawna nie miałem pojęcia o sytuacjach i zachowaniach, które dziś wychodzą na światło dzienne – pomimo różnych współprac, jakich podejmowałem się z wieloma twórcami. Choć w swojej YouTube’owej karierze nagrywałem filmy z wieloma twórcami, prywatnie trzymałem się z boku ich wszystkich influencer’skich grupek, ekip czy TeamSpeak’owych społeczności - zdradził ReZi.

Remigiusz opowiedział o sytuacji sprzed lat.

Jedenaście lat temu - w 2012 r. - okazjonalnie nagrywałem filmy również ze Stuartem. Po niecałym roku takiego działania postanowiliśmy zorganizować wspólny event dla widzów. Ze względu na angielskie obywatelstwo Stuarta oraz moją niepełnoletność (miałem 16 lat), całą odpowiedzialność prawną wziął na siebie wtedy mój tata. Ten pierwszy event w formule MeetUp’a odbył się w 2012 r. w Krakowie. Chociaż spotkał się z dobrym odbiorem i ostatecznie wszystko udało się dopiąć, za kulisami towarzyszył mu ogromny chaos organizacyjny i komunikacyjny po stronie Stuarta. Choć w założeniu miał to być nasz wspólny projekt, w rzeczywistości nie mogłem liczyć na wystarczająco konkretne wsparcie czy pomoc z jego strony - kontynuował.

Wina Stuu

Zdaniem Remigiusza wina wówczas leżała po stronie Stuu.

Przez brak komunikacji, decyzyjności, a także przez pogłębiające się wtedy problemy psychiczne Stuarta, nasza współpraca z eventu na event stawała się coraz trudniejsza. Pomimo wielu prób porozumienia, podjąłem decyzję o jej zakończeniu – mając na uwadze przede wszystkim ryzyko prawne, jakim był obarczony mój Tata, a w późniejszym czasie ja. Stuart dał mi wtedy do zrozumienia, że nie zamierza organizować MeetUp’ów na własną rękę, więc zgodził się, bym całkowicie przejął ten projekt. Po tej decyzji nasz kontakt definitywnie się urwał. To jedyny powód zakończenia mojej współpracy ze Stuartem. Nie ma tu żadnej zmowy milczenia czy ukrywania informacji. Mam nadzieję, że ten wpis skłoni do refleksji wszystkie osoby, które formułują surowe osądy, dla niepoznaki kończąc je znakami zapytania - zakończył.

Po tej sytuacji Stuu zrezygnował z organizowania eventów.