Marcin Kołodyński urodził się 17 kwietnia 1980 roku w Warszawie. Był dobrym uczniem a naukę w liceum im. Miguela de Cervantesa, bez problemu uczył z pracą w telewizji.

Reklama

Kiedy miał 8 lat zadebiutował w programie "5-10-15". Był jednym z prowadzących a potem sam tworzył ten program. Marcin znany był z poczucia humoru, ogromnego entuzjazmu i uroku osobistego.

Był strasznie łapczywy na życie. Chciał wszystkiego spróbować, dotknąć - mówili po jego śmierci przyjaciele.

Marcin Kołodyński był gwiazdą programu "Rower Błażeja"

Reklama

Kolejnym krokiem w jego karierze był program "Rower Błażeja". Mówiono o nim, że jest "cudownym dzieckiem telewizji". Nikt nie miał wątpliwości, że prowadzenie programów młodzieżowych zaprowadzi go na sam szczyt telewizyjnej kariery.

Poza prowadzeniem programów telewizyjnych, zaczął także realizować marzenie o karierze aktorskiej. Zagrał, mając 15 lat, w spektaklu telewizyjnym "Chłopcy z Placu Broni".

Reklama

Dzięki tej roli Marcin Kołodyński stał się odkryciem roku

Można go było także oglądać w przedstawieniu "Szara róża", ale najlepszą rolę zagrał w spektaklu "Usta Micka Jaggera" u boku Jana Peszka i Mirosława Baki. Za rolę Bartka otrzymał nagrodę Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Zapowiadał się na świetnego aktora. Był bardzo kontaktowy i sympatyczny, po prostu świetny chłopak- mówił o nim Baka.

Kołodyński wziął udział także w produkcjach takich jak "Sara", czy "Chłopaki nie płaczą". Widzowie polubili go jako Darka, chłopaka Majki w serialu "Rodzina zastępcza".

Feralny zjazd ze stoku

Lubiłam słuchać jego szalonych pomysłów, gdyż wiedziałam, że za moment wprowadzi je w życie. Zazdrościłam mu tego. Sprawdzał się jako dziennikarz, aktor, didżej, do tego osoba bardzo aktywna fizycznie. Wszędzie go było pełno. Rano jechał ze mną na zdjęcia do serialu, po południu leciał na uczelnię, a wieczorem miksował muzykę na imprezie. Nigdy nie wiedziałam, jak on to robi i skąd bierze tyle energii - mówiła Monika Mrozowska w rozmowie z Onet.pl.

Trwa ładowanie wpisu

Z pewnością oglądalibyśmy go w kolejnych filmach i serialach, gdyby nie feralny wieczór 1 lutego 2001 roku. Kołodyński poza pracą przed kamerą i dziennikarstwem, które studiował na UW, pasjonował się malarstwem, grafiką komputerową oraz snowboardem.

31 stycznia 2001 roku wyjechał w Tatry razem z Wojciechem Błaszczukiem, kolegą z programów "Rower Błażeja" i "Tenbit.pl", który prowadził po zakończeniu współpracy z TVP. Obydwaj organizowali tam zawody snowboardowe. W drodze do Zakopanego, w Krakowie Kołodyński kupił deskę, którą postanowił wypróbować następnego dnia.

Błaszczuk zawiózł go na stok w Gliczarowie Górnym właśnie 1 lutego 2001 roku ok. godz. 22. Zjeżdżając Kołodyński uderzył w ratrak. Doznał obrażeń na skutek których poniósł śmierć na miejscu. Jego ciało odnalazł kierowca ratraka a karetka z Zakopanego dotarła dopiero 45 minut później. Lekarze kilka minut po 23 stwierdzili śmierć chłopaka.

Żegnały go tłumy i 6-letnia siostra

Nie ma słów, żeby wyrazić żal, jaki czujemy - tak na początku programu "Tenbit.pl" pożegnała go Iwona Kutyna w wydaniu, które wyemitowano tuż po jego śmierci.

Trwa ładowanie wpisu

Marcin Kołodyński został pochowany na Cmentarzu Komunalnym Północnym w Warszawie. Na jego pogrzebie pojawiły się tłumy fanów. Żegnała go także rodzina i 6-letnia siostra.

Po jego śmierci powstała nagroda "5, 10 i dalej" dla młodych, zdolnych twórców. Otrzymali ją m.in. Maciej Stuhr i Jan Mela. Jego kolega, z którym feralnego dnia wybrał się na stok, zginął w wypadku samochodowym - 14 października 2001 roku. Miał 24 lata. Pochowano go na Starych Powązkach w Warszawie.