Program "5-10-15" nadawany był od 18 grudnia 1982 do 26 maja 2007 w TVP2 oraz na antenie TVP1. Pierwotnie nadawany był w soboty, na antenie TVP2 w godzinach okołopołudniowych. Później został przeniesiony na antenę TVP1, zastępując program Drops, nadawany w sobotnie poranki o godzinie 9:00.

Reklama

Prezenterzy "5-10-15" byli prawdziwymi idolami tamtych czasów, jednak temu programowi zawdzięczają coś więcej niż tylko popularność wśród rówieśników. Dla wielu z nich był przepustką do kariery w mediach, czy też poza nimi. W programie występowali m.in. Piotr Kraśko, Sandra Walter, Barbara Nowacka, czy Marcin Tyszka.

Marcin Tyszka o "5-10-15": Napisałem list, że jestem fajny i żeby mnie wzięli

Ten ostatni dziś znany jest jako juror programu "Top Model" oraz fotograf modowy. Jak Marcin Tyszka wspomina swoje początki na szklanym ekranie?

- To był cudowny czas, ale to było bardzo dawno temu. Czasy się zmieniły, świat się zmienił. Jak do tego doszło? Napisałem list, że jestem fajny i żeby mnie wzięli. I wzięli - opowiada.

Przyznaje, że był przekonany, że zaproszono go na casting. - Myślałem, że jestem zaproszono na casting a okazało się, że to były normalne zdjęcia. Spędziłem tam kilka godzin. Po 5 godzinach wysiłku z 5-latkami zeszły z góry z reżyserki Bożena Walter i Bożena Pijanowska bijąc brawo i mówiąc, że: "Super. Bierzemy cię. Zapraszamy na kolejne zdjęcia". I tak się zaczęła przygoda, która trwała ponad 10 lat - wspomina Tyszka.

Dlaczego Marcin Tyszka zakończył swoją przygodę z "5-10-15"?

Juror programu "Top Model" stwierdził, że choć miał szansę pozostania w polskich mediach, wybrał zupełnie inną drogę. - To były zupełnie inne czasy. Polska lat 90. Ja też miałem szansę zostać w polskich mediach po "5-10-15", ale trochę mnie to znudziło, chciałem spróbować wielkiego świata i wiedziałem, że fotografia może mi otworzyć ten świat. Najpierw podbiłem Polski rynek a potem zainwestowałem dużo czasu i pieniędzy, by podbić ten światowy i się udało - mówi.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

- A teraz z przyjemnością wracam do Polski, bo świat się zmienił po pandemii i być w "Top Model" - dodaje.

Marcin Tyszka przyznaje, że do dziś ma listy, które dostawał od fanek. - Mam te wszystkie listy w pudełkach, jest jedna piwnica ze wszystkimi pamiątkami i mam je do dziś. Kiedyś to były prawdziwe listy, pisane na Woronicza. To było super. Przekazywano mi je wszystkie. Ostatnio przeglądam różne magazyny ze zdjęciami, mija w tym roku 30 lat od mojej kariery fotograficznej. Jest wiele sesji, których nikt nie widział, to materiał na książkę, może nawet na film - opowiada.

Marcina Tyszkę mylono z Mateuszem Damięckim

Program "5-10-15" przyniósł Tyszce ogromną popularność. - Bardzo często śpiewano za mną: "Że co, że jak, no właśnie…", ale co jest śmieszne, bardzo często mylono mnie z Mateuszem Damięckim. Ja się już tak do tego przyzwyczaiłem, że się odwracałem. Czy Marcin, czy Mateusz, było to dla mnie obojętne. Wiedziałem, że im chodzi o jednego z nas. Faktycznie - brunet, ale jesteśmy zupełnie inni. Nie wiem czemu nas mylono - zastanawia się.

W programie "5-10-15" z dziećmi rozmawiał tajemniczy głos, którego użyczał Wojciech Mann. Z kim Marcin Tyszka miał najlepsze relacje w programie?

- Nie pamiętam dokładnie, ale na początku głos Manna mówił do nas cały czas z reżyserki, ale ostatnie lata Wojtka tam nie było. Nie mieliśmy takich interakcji jeden do jednego. Ja się najbliżej trzymałem z Basią Nowacką, które prowadziła wtedy "Szort Press", a ja razem z nią. Do tej pory się lubimy, kontakt pozostał. Trzymam za nią kciuki. Ona poszła w politykę, ja zostałem w rozrywce - mówi.