Mariusz Pudzianowski przyznał w wywiadzie udzielonym "Przekrojowi", że nie rusza się z domu bez dwóch ochroniarzy z Pudzian Academy - to szkoła agentów ochrony założona przez strongmana.

Reklama

Po co mu ochrona? Mariusz Pudzianowski tłumaczy to w najprostszy możliwy sposób. "Nie to, żebym się bał. Znam swoją siłę. Chodzi o to, żebym nikomu krzywdy nie zrobił. Za dużo mam do stracenia".

To nie pierwszy taki przypadek. Ochroniarzy mają bokserzy, na przykład tacy jak Dariusz "Tygrys" Michalczewski. Uderzenie "Tygrysa" mogłoby zabić przeciwnika, który nigdy nie walczył w ringu. Dlatego lepiej, żeby wszelkie spory w jego imieniu rozstrzygała ochrona.

Bokserzy mają też ochroniarzy z innego powodu. Zawodnicy mogą być obiektem ataku ludzi, którzy potem chcieliby chwalić się, że pobili mistrza. Jednak tacy napastnicy nie walczą czysto. Mogą używać kastetu, noża czy stłuczonej butelki. W takich momentach do akcji wkraczają ochroniarze.

Reklama

Wielu z nas marzyło o prywatnej ochronie - teraz ją mamy - jesteśmy chronieni przed Pudzianem. Czy ktoś się cieszy? Nikt? Nic dziwnego, przecież to taki miły człowiek.