Producenci prosecco z północnych Włoch są oburzeni. "To, co reklamuje Hilton, nic z prawdziwym winem nie ma nic wspólnego" - grzmią winiarze. I zapowiadają, że najbliższych tygodniach rozpoczną - jak to określają - ofensywę przeciwko kontrowersyjnemu napojowi, popularnemu zwłaszcza w Austrii, Niemczech i Szwajcarii. A mają o co walczyć. Sami rocznie sprzedają około 50 milionów butelek tego trunku, a reklamowany przez Hilton "Rich Prosecco" może im odebrać wielu klientów.

Reklama

Dla włoskich winiarzy to, co robi Hilton, to zwykła profanacja. Ich oburzenie wywołuje już fakt, że napój sprzeadawny jest w puszkach. Najbardziej jednak protestują przeciwko dwóm wersjom napoju o niskiej zawartości alkoholu, a do tego okraszonym owocowym aromatem. "Przecież prosecco to nie sok owocowy" - przypomina przewodniczący zrzeszenia rolników Coldiretti z Treviso, Fulvio Brunetta. I dodaje, że przez Hiltonównę rośnie pokolenie konsumentów, którzy kojarzyć będą nazwę prosecco z alkoholowym sokiem owocowym kiepskiej jakości.

"Paris Hilton wysyła do odbiorców komunikat o produkcie, który nie ma nic wspólnego z jakością oryginału" - piszą rolnicy do swoich klientów.

Dziedziczka hotelarskiej fortuny Hiltonów nie komentuje protestów rolników.