Nie - jak to zazwyczaj bywa - z kremem i czekoladą, ale z rybą, ryżem, warzywami i owocami. Taki właśnie był pierwszy tort Knuta, podany misiowi na liściach sałaty. Również świeczka nie była taka, jaką na urodzinowych ciastach zdmuchują dzieci. Ta dla Knuta została wystrugana z drewna.

Reklama

Tort uroczyście wniósł na wybieg opiekun misia, Thomas Doerflein. To właśnie on - od chwili, gdy malutkiego Knuta odrzuciła matka - opiekuje się niedźwiadkiem i dba, by niczego mu nie zabrakło. Nie może jednak bawić się z nim tak, jak do niedawna. Bo Knut jest już tak duży i silny, że mógłby swojemu opiekunowi niechcący wyrządzić krzywdę.

Na widok tortu Knut ucieszył się jak małe dziecko. Natychmiast wyskoczył ze swej jaskini i łapczywie zaczął rozgrzebywać swój urodzinowy prezent. Gdy już wylizał wszystko do czysta, zabrał się za przeżuwanie drewnianej świeczki. Tę wesołą scenkę obserwowały tłumy zwiedzających zoo.

O Knucie stało się głośno w zeszłym roku, gdy przeciwko wychowywaniu misia przez ludzi protestowali ekolodzy. Twierdzili, że to nienaturalne, i że lepiej by było, gdyby Knut został uśpiony. Na szczęście władze berlińskiego zoo miały dla białej kulki inny plan.

Reklama

Teraz, gdy niedźwiedź dorasta, powoli szukają mu narzeczonej. Wiadomo jednak, że Knut - w ciągu najbliższego roku - będzie musiał wybrać się w podróż do innego ogrodu zoologicznego. A to dlatego, że w tym berlińskim nie ma dla misia partnerki w jego wieku.