Gdy obiad się gotował, w remizie zadzwonił telefon. Cała załoga rzuciła się do wozów strażackich. Z tego wszystkiego kucharz zapomniał wyłączyć kuchenki. Gdy załoga wróciła z akcji, zastała swych kolegów z 10 innych remiz, którzy dogaszali już ich własną. Jedyne, co mogli zrobić, to przeprosić mieszkańców miasta za swoją nieostrożność, zwłaszcza, że to właśnie straż pożarna powinna świecić przykładem i pokazywać ludziom, jak należy obchodzić się z ogniem. Obiecali, że w przyszłości nie będą przygotowywać posiłków w budynku.

Reklama