Mężczyźni ubrani w ciemne garnitury i uzbrojeni po zęby, kościół pilnie strzeżony i zabarykadowany. Tak w asyście funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu i policji ślub wziął syn premiera Michał Tusk.

Reklama

Młodzi postanowili przystąpić do sakramentu w znanym gdańskim kościele Świętej Trójcy. Ta na co dzień otwarta dla wiernych świątynia prowadzona przez Franciszkanów. Jednak na ten jeden szczególny dzień zamieniła się w pilnie strzeżoną fortecę. Już od samego rana przed bramą na dziedziniec prowadzący do jednej z kościelnych kapliczek ustawił się szpaler policji i funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu. Na mszę można było wejść tylko po okazaniu zaproszenia i po dokładnym wylegitymowaniu. A, jak zauważa "Fakt", chętnych, aby zobaczyć syna premiera w ślubnym garniturze, nie brakowało.

Tuż przed godziną 14 na miejscu zjawił się sam premier Donald Tusk z żoną Małgorzatą, córką Kasią i jej wybrankiem Staszkiem Cudnym. Chwilę po nich, w eskorcie ochrony, przybyła młoda para - prawdziwe VIP-y tego dnia. Licznie zgromadzonym gapiom i fotoreporterom nie udało się jednak dojrzeć nawet skrawka ślubnej sukni pani młodej. Co jednak nie udało się ciekawskim - dla "Faktu" nie było problemem. Podpatrzyliśmy młodą parę klęczącą podczas zaślubin przed ołtarzem. Oboje byli bardzo skupieni i przejęci słowami udzielającego im ślubu duchownego.

Po trwającej ponad godzinę ceremonii i przyjęciu licznych życzeń pod bramę kościelnego dziedzińca podjechał specjalny autobus, który zabrał weselników. Wsiadł do niego nawet sam premier z rodziną. Przed młodym małżeństwem i gośćmi weselnymi była jeszcze długa droga. Jak pisze "Fakt", na miejsce weselnej zabawy Michał i Ania Tuskowie wybrali oddalony od kilkadziesiąt kilometrów od Gdańska uroczy pałacyk w Sławutówku.

Reklama