Huczny ślub, a po nim szybki powrót do rzeczywistości. Najnormalniejszej z normalnych. Syn premiera najwidoczniej tak się wykosztował na wesele, że z auta przesiadł się do Szybkiej Kolei Miejskiej - pisze "Fakt".
Młodzi państwo Tuskowie musieli, jak widać, rozpocząć miodowy miesiąc od oszczędności. Niedawne wesele w oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Trójmiasta pałacyku najwyraźniej mocno nadwerężyło ich budżet. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że syn premiera ze świetnie prezentującej się czarnej toyoty avensis przesiadł się do podmiejskiej kolejki? W dobie galopujących cen benzyny to rozwiązanie jest zdecydowanie tańsze. Zwłaszcza gdy codziennie trzeba dojeżdżać do pracy z Sopotu do Gdańska.
Pocieszające jest jednak to, że śliczna żona Ania czeka w domu z obiadem. Wspólne posiłki zakochanych w uroczych knajpkach też chwilowo odeszły w zapomnienie - pisze "Fakt".
Syn premiera Donalda Tuska - Michał - nie korzysta z pokus, jakie niosą przywileje ojca. Nie jeździ limuzynami, choć tatuś mógłby je pewnie podrzucać do Sopotu, w którym mieszka Michał. "Fakt" podpatrzył młodego Tuska, gdy wsiadał do wagonu trójmiejskiej kolei. Widać nie straszne mu trudy podróży publiczną komunikacją - zauważa bulwarówka.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama