Po tygodniowej "podróży życia" do Ameryki Południowej premier Donald Tusk wrócił do kraju mocno opalony. Jednak do Peru i Chile zabrał tylko żonę.
W kraju została córka, której dotrzymywał towarzystwa jej chłopak, Staszek. A że pogoda nad polskim morzem była kiepska, oboje, jak donosi "Fakt", raczyli się sztucznym słońcem - w solarium. To jednak nie to samo, co słońce Peru - dowcipkuje bulwarówka.