Beata Tadla rozstała się ze stacją TVN w kwietniu tego roku. Przez kilka miesięcy dziennikarka nie pojawiała się na wizji, gdyż obowiązywał ją zakaz konkurencji. Po wygaśnięciu umowy, rozpoczęła współpracę z Telewizją Polską i od 6 listopada występuje w roli prezenterki programu "Wiadomości". Zapytana przez dziennikarkę plejady.pl, jaka jest różnica pomiędzy jej obecnym pracodawcą, a stacją TVN, w której prowadziła "Fakty", odpowiedziała:

Reklama

Hm, to ciekawe pytanie. „Wiadomości” się teraz zmieniają, są bliżej ludzi, bliżej każdego z nas. Poza tym, w „Faktach” byłam na występach gościnnych, miałam raptem dwa wydania w miesiącu... Tu jestem serdecznie przyjmowana, czuję ogromne wsparcie. Kiedy kilka lat temu przyszłam do TVN, usłyszałam, że mam być ostra i agresywna i przegryzać aorty, bo takie jest współczesne dziennikarstwo. Powiedziałam, że to nie mój styl, jestem inna, mam łagodne usposobienie i nikogo nie będę gryźć. Uznałam, że albo mnie taką kupią albo nie. Na pewno nie zamierzam tworzyć sobie sztucznego wizerunku. Widz wyczuje fałsz. Poza tym z uśmiechem na ustach też można wykonywać ten zawód. Kto powiedział, że nie? Moim zdaniem mamy tak dużo agresji w życiu, że widz nie potrzebuje tego jeszcze dodatkowo w telewizji. Przekaz można opakować łagodnością i tak właśnie zamierzam. Nie muszę ścinać włosów i wbijać się w męską koszulę i marynarkę. Telewizja jest kobietą!!! Wiem, że nie wszystkim to odpowiada, nie wszystkich przekonam. Są tacy, którzy nie wybaczą mi, że pracowałam w TVN. Już poczułam zalew internetowej żółci...

Dziennikarka opowiedziała także, jak gorące przyjecie zgotowali jej koledzy z nowej stacji:

Po programie wydarzyło się coś, czego nie zapomnę do końca życia. Przez moich szefów zostałam podstępnie zwabiona do restauracji. Usiadłam przy stoliku i nagle na ścianie naprzeciwko mnie „pojawia się” Piotr Kraśko, prosto z Waszyngtonu, za chwilę Joanna Racewicz z życzeniami dla mnie i po kolei wszyscy bliscy, którzy od miesiąca konspirowali przygotowując tę niespodziankę. Viola, Adrian, Aga i Tomek - przy okazji muszę im podziękować za te niebywałe emocje... Popłakałam się ze wzruszenia. Okazało się, że razem z nami w restauracji był też operator, który wszystko nagrywał. A to nie koniec! Po chwili wpadła cała grupa moich przyjaciół z balonami i z szampanem! Tyle osób przyszło specjalnie dla mnie! Podarowali mi portret : "Mój pierwszy raz" i wszyscy pięknie wpisali się na pamiątkę. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu.

Reklama