"To były jego urodziny. Ukradł gęś, by wyprawić samotne przyjęcie. Dlatego kupiliśmy mu tort i zaśpiewaliśmy" - tłumaczy australijskiemu "Herald Sun" Hsiao Chi-liang, zastępca komendanta posterunku z miasteczka Neipu.

Funkcjonariusze dorwali złodzieja, gdy wnosił gęś do domu. Gdy zobaczyli jego nędzną chatkę, zrobiło im się go żal. W komisariacie wręczyli mu tort ze świeczkami, a cała załoga śpiewała "sto lat". Prezentu w postaci wypuszczenia na wolność jednak nie było.

Reklama

Jak tłumaczy inspektor Hsiao Chi-liang, urodziny urodzinami, ale przestępstwo jest przestępstwem. Dlatego złodziej musi stanąć przed sądem.