Zbigniew Hołdys, współzałożyciel, kompozytor i gitarzysta legendarnej grupy Perfect, inicjator projektu I Ching i twórca Akademii Sztuk Przepięknych urodził się 19 grudnia 1951 r. w Lublinie. Muzyk, którego utwory porywały niegdyś tłumy, dziś zajmuje się głównie komentowanie sytuacji politycznej i społecznej w kraju.
Zbigniew Hołdys robi w muzyce. "Ale wkoło jest wesoło"
Działalność artystyczną rozpoczął w wieku 16 lat w hippisowskiej grupie "Kwiaty Warszawy". Jako niespełna 19-letni chłopak został członkiem zespołu "Maryla Rodowicz i Jej Gitarzyści". Latem 1978 r. dołączył do grupy o kosmicznej nazwie "Perfect Super Show and Disco Band". Latem 1980 r. Zbigniew Hołdys oficjalnie zmienił jej nazwę na Perfect.
Nie ma sensu wymieniać największe przeboje Perfectu z czasów Hołdysa, ani oceniać jego wkładu w historię polskiej muzyki, bo by nam "internetów zabrakło". Faktem jest, że "Autobiografię" do dziś nucą kolejne pokolenia, choć już nie wszyscy krzyczą "Chcemy być sobą". Faktem jest, że po odejściu w 1983 r. Zbigniewa Hołdysa z zespołu, Perfect praktycznie się rozpadł. Nie pomogły zmiany składu, reaktywacje. Bez charyzmatycznego lidera, kompozytora, gitarzysty i wokalisty, jakim był Zbigniew Hołdys, Perfect nie był już "perfect".
Hołdys tłumaczył później, że jego decyzja spowodowana była zmęczeniem popularnością, ciągłym stresem, użeraniem się z prześladującymi go funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa, intensywną i wyczerpującą pracą, na dodatek za psie pieniądze.
- I wszystko to za psie pieniądze. W 1981 roku na Rockowisku w Łodzi — sala pełna, 10 tys. ludzi. Wiem, jakie są ceny biletów, i wiem, że nasze honoraria pokrywa 12 widzów! Stawka za koncert wynosiła 400 złotych bez względu na liczbę osób. To były 2 dolary. Mój kumpel Żużel, który grał w restauracji, kiedyś mi powiedział: "Hołdys, ty świrze, ja za każde wykonanie »Nie płacz Ewka« dostaję 10 dolarów" - mówił Hołdys w wywiadzie dla "Dużego Formatu" Gazety Wyborczej.
Zbigniew Hołdys nie mógł jednak żyć bez muzyki. W 1983 r. stworzył projekt "I Ching", w którym wzięli udział m.in. muzycy Maanamu, TSA, Wojciech Waglewski i Martyna Jakubowicz. Efektem ich pracy był ponadgodzinny album "I Ching", jedna z najambitniejszych i najważniejszych polskich płyt lat 80. Krótko trwał też żywot formacji "Morawski Waglewski Nowicki Hołdys", która pozostawiła po sobie jedynie rewelacyjną płytę "Świnie" z 1985 r.
Chciał robić coś ambitniejszego, uciec od "Nie płacz, Ewka" – wspominał po latach Wojciech Waglewski, założyciel, gitarzysta i wokalista zespołu Voo Voo.
Zbigniew Hołdys (nie) robi z Markowskim. "Poróżniła ich…"
Z zespołem Perfect zagrał jeszcze raz, w 1987 r. na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Była mowa o tym, że Hołdys wróci do kapeli, jednak pomiędzy Hołdysem a Grzegorze Markowskim, wokalistą, doszło do ostrego sporu. Kulisy wojny liderów, na miarę tego, który lata wcześniej poróżnił The Beatles, Markowski opowiedział swego czasu na łamach magazynu "Teraz Rock".
Wiesz, ja dzwoniłem do Zbyszka, bo w 1987 r. ludzie kupili bilety na koncert Perfectu w 2000 r. i kiedy zbliżał się ten czas, chcieliśmy go zagrać, ale Zbyszek nie podszedł do telefonu. Odebrała jego żona, powiedziała, że jest zajęty. A koncertem nie był zainteresowany. Wymigał się śmiercią Zdzisia Zawadzkiego. Bo była taka klauzula, że w przypadku śmierci jednego z muzyków… (koncert może się nie odbyć – przyp. red.). Ja jednak mówiłem: "Zagrajmy ten koncert". Zbyszek, jeśli nie chce z nami, niech wyjdzie sam z gitarą i zaśpiewa na przykład "Nie płacz Ewka". Ale to jest zacięty facet - wspominał Markowski.
Muzyków Perfectu poróżniło też podejście do… alkoholu i pracy. Markowski w wywiadzie stwierdził wręcz, że Hołdys ma "syndrom władzy" i porównał byłego kolegę z zespołu do… Jarosława Kaczyńskiego.
On wszystkich poobrażał, mnie nazwał alkoholikiem, a przecież w tym czasie wszyscy pili równo, łącznie z nim. Czytanie jego wypowiedzi, że ten gra nierówno, ten pije, a ten nie wie, co gra, bo nie zna funkcji, było przerażające, bo przez kilka lat korzystał z talentów tych ludzi. A dodajmy, że ani wcześniej, ani później niczego takiego nie stworzył. Tak że mamy ogromny udział w jego sukcesie, a on uznał, że jest jedyny. Ale to jest syndrom, ku**a, władzy. To samo dzieje się dzisiaj z Jarosławem Kaczyńskim. Jemu też się wydaje… – wyznał Markowski w wywiadzie.
Zbigniew Hołdys robi w polityce. "Chcemy być sobą wreszcie"
Hołdys z tymże Kaczyńskim, do którego sam został porównany, przez lata rządów PiS zaciekle zresztą walczył. Gitarzystę zawsze ciągnęło do polityki. W 1989 r. Hołdys został szefem kampanii wyborczej warszawskiej "Solidarności". Nawet kiedy został redaktorem naczelnym muzycznego pisma "Non Stop", próbował do niego przemycić tematy polityczne.
Otwarcie już i głośno Hołdys daje głos w mediach społecznościowych. Często nie przebierając w słowach.
"W sumie chętnie bym zobaczył Kaczyńskiego w roli oskarżonego o czyn chuligański (niszczenie wieńców pod pomnikiem), czyli jako normalnego żula z Żoliborza; Łatwość, z jaką ten ch** bełta Polską i Polakami, jest przerażająca; Ch** uwielbiany przez naród, broniony przed nadmiarem miłości" – to zaledwie kilka cytatów z Hołdysa na temat prezesa PiS.
Kiedy na początku 2012 r. Zbigniew Hołdys jednoznacznie poparł zapisy umowy ACTA zaostrzające walkę z piractwem w Internecie, na muzyka wylała się nieskończona, płynąca miesiącami fala ostrej krytyk. Hołdys zniknął wówczas na pewien czas z Facebooka, na którym jest tak aktywny. "Muszę odpocząć, posprzątać, przewietrzyć" - napisał na Twitterze.
Ja to znoszę spokojnie. Mnie nie można obić w Internecie. Mam swoje życie, swoje lata, doświadczenia. To nie jest największa trauma [...] Ludzie są wściekli. A niektórzy prymitywni. To cienki żart napisać »Hołdys to ch**« i wkleić to 50 razy – mówił w rozmowie z TOK FM.
Zbigniew Hołdys robi w mediach. "Kogo skarcić za Hołdysa?"
Hołdys wrócił do mediów społecznościowych i wciąż sieje zamęt. Nie tylko w polityce, ale i w show-biznesie. Czasami ma się wrażenie, że muzyk uważa się za ostatniego sprawiedliwego i sumienie narodu. Ma prawo, to jego profil. Jak się komuś nie podoba, może ewentualnie dostać bana, albo wylecieć z grona znajomych, bo Hołdys na swoim profilu ma twarde prawa. Twardymi hasłami niejednego już też wyprowadził z równowagi.
Dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowską uznała, że komentarz Hołdysa po historycznym występie dwóch latynoskich artystek, Shakiry i Jennifer Lopez na Super Bowl, był seksistowski.
Dziwi mnie, jak chętnie mężczyźni po Super Bowl, gdzie wystąpiły dwie IKONY, silne, wspaniałe kobiety, pokazując sile i solidarność Latynosów, piszą głównie o ich wieku. No i czy wypada kręcić niemal nagą pupą "w pewnym wieku". Ja nie zastanawiam się, czy pan publicysta w swoim wieku jeszcze "może", czy składa literki sam, czy sam chodzi, czy czegoś nie zapomniał i nie dziwie się, ze jest aktywny w życiu publicznym. […] Widziałam na Super Bowl dwie wspaniałe kobiety, które przede wszystkim dały pokaz siły i zrobiły ważny polityczny manifest. Tak, polityczny, gdyby pan komentator doczytał, wiedziałby, o czym dyskutuje się w Stanach po tym show, które widziało ponad 100 mln ludzi. O polityce, o łamanych przez Trumpa prawach emigrantów, o tym, co NAPRAWDĘ pokazały na scenie, oprócz pupy, ciała, tańca, głosów genialnych, dwie ikony światowej muzyki. […] Ostatnio mówi się dużo o seksizmie, jak go zdefiniować, jak określić, jak edukować ludzi- proszę bardzo, oto podręcznikowy, modelowy przykład seksizmu. Klasyka nadwiślańskiego maczyzmu. Klasyka w czystej postaci. Uczcie się - pisała dziennikarka w mediach społecznościowych.
Hołdys starł się z Marylą Rodowicz, u boku której tak naprawdę zaczynał swoją karierę. Królowa polskiej estrady wspomniała w "Super Expressie", że Zbigniew Hołdys miał być wyrzucony z jej zespołu z powodu alkoholu. W odpowiedzi Zbigniew Hołdys stwierdził, że to nieprawda, a Maryla Rodowicz może tego nie pamiętać ze względu na swój wiek.
Starzejący się mężczyźni tak po prostu mają. Szukają potwierdzenia swojego wieku gdzie indziej. Jest to wysoce nietaktowne, bo Maryla Rodowicz wygląda cudownie i życzę każdej kobiecie, żeby w jej wieku tak wyglądała – broniła piosenkarki w "Super Expressie" aktorka Beata Tyszkiewicz.
Nie najmilej spotkanie z Hołdysem wspominała także Iwona Węgrowska.
W programie "Hit Generator" bardzo po mnie jechał. Pan Zbigniew powiedział wówczas, że nie nadaję się do śpiewania i że pieję jak baba spod kościoła. Bardzo mnie tym uraził, bo nie wydaje mi się, żeby tak było. Poza tym każdy ma czasem lepszą i gorszę formę. On mnie obraził! Uważał się za nie wiadomo kogo. Z programu wyszłam cała roztrzęsiona – żaliła się w piosenkarka i celebrytka.
Warto przy tym pamiętać, że Zbigniew Hołdys, ten polityczny i społeczny pieniacz jest także twórcą Akademii Sztuk Przepięknych. Miejsca spotkań i swobodnej wymiany poglądów na festiwalu Pol’And’Rock (wcześniej Przystanek Woodstock). Angażuje się w akcje pomocowe i charytatywne, współpracuje z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Święty i diabeł? Jak to rasowy rockman.
Cytaty w śródtytułach pochodzą z piosenek zespołu Perfect.