Grzegorz Ciechowski, producent, muzyk, autor tekstów, kompozytor, flecista, pianista i lider zespołu Republika urodził się 29 sierpnia 1957 r. w Tczewie. Artysta zmarł 22 grudnia 2001 r. w wyniku komplikacji po przeprowadzonej w trybie nagłym operacji tętniaka serca.
Grzegorz Ciechowski "Nowe sytuacje"
Artysta od młodych lata grał na pianinie, flecie, pisał poetyckie teksty, ale na poważnie wkroczył na scenę, kiedy w 1978 r. dołączył do zespołu Res Publica. Dwa lata później grupa zmieniła nazwę na Republika, pod nową nazwą zadebiutowała w kwietniu 1981 r. w toruńskim klubie "Od Nowa" i szybko stała się jednym z najważniejszych i najpopularniejszych polskich zespołów lat 80.
Po latach Grzegorz Ciechowski wspominał: "Ten koncert nawet się spodobał publiczności, ale my byliśmy kompletnie załamani. Okazało się, że cały repertuar jest do wyrzucenia, z wyjątkiem jednej jedynej, ocalałej wtedy »Białej flagi«. To właśnie ta piosenka wskazała nam to, co mamy robić w przyszłości".
W czasach, kiedy z jednej strony mieliśmy występujące na wielkich festiwalach dancingowe szansonistki, z drugiej garażowe, nieokrzesane zespoły punkowe, Republika była niczym powiew świeżości. W marcu 1983 r. na rynku pojawił się debiutancki album Republiki pod jakże wymownym i proroczym tytułem "Nowe sytuacje".
Zespół rozpadł się w połowie 1986 r., a Grzegorz Ciechowski rozpoczął działalność solową jako Obywatel G.C. oraz Grzegorz z Ciechowa. Współpracował też z innymi artystami.
"Jego talent, napędzający Republikę i różnorodne pomysły solowe, takie jak Obywatel G.C. czy Grzegorz z Ciechowa, wciąż błyszczy i zadziwia oryginalnością i siłą wyrazu" – pisał o artyście Wojciech Mann
O życiu i twórczości Ciechowskiego książki można by pisać i kilka takich powstało. "Grzegorz Ciechowski — oblicza autorskości" Sylwii Gawłowskiej to pierwsza monografia poświęcona analizie twórczości wybitnego kompozytora i autora tekstów. "Lżejszy od fotografii…" Piotra Stelmacha ukazuje obraz konsekwentnego i bezkompromisowego artysty, lojalnego przyjaciela i choleryka, ciepłego, ale wymagającego ojca. O wspólnym życiu prywatnym i zawodowym z Grzegorzem Ciechowskim książkę "Obywatel i Małgorzata" napisała też Małgorzata Potocka, wieloletnia partnerka artysty.
Najlepiej, choć jak to z poezją bywa, nie zawsze wprost, mówiąo nim jego teksty. O ich ponadczasowości niech świadczy fakt, że na liście polskich przebojów wszech czasów Programu III Polskiego Radia "Biała Flaga"jest numerem 1., a "Nie pytaj o Polskę" znalazło się na 4 miejscu. Na polskiej liście jest aż 12 utworów Grzegorza Ciechowskiego. Przypomnijmy sobie niektóre z nich.
"Kombinat"
Typ nieoczywisty, bo też nie zapowiadał się na hit. Strona A pierwszego singla zespołu Republika do dziś poraża rytmicznym, nowofalowym brzmieniem, intrygującym tekstem, z którego przebija fascynacja Ciechowskiego prozą Georga Orwella, Kurta Vonneguta i partyjną nowomową płynącą w tamtych czasach z telewizorów. W ciągu dwóch tygodni znalazł się na czele listy przebojów Trójki, choć zdaniem wielu, był to idealny przykład anty przeboju.
"Wyobraź sobie, że jesteś zwykłym słuchaczem radia i nagle słyszysz taką piosenkę jak »Kombinat«. Kompletny antyhit – denerwujący, nienadający się do śpiewania przy ognisku, ale jednoczenie niepozwalający się od siebie oderwać" – mówił gitarzysty grupy Zbigniew Krzywański w serwisie culture.pl
"Kombinat", personifikujący środowisko fabryczne, pełne ludzkich, bezwolnych automatów, inspirowany był jednak filmami "Dzisiejsze czasy" Charlie Chaplina i "Lot nad kukułczym gniazdem" Milosa Formana. Nawiązywał do zabijającej wszelki indywidualizm szarej PRL-owskiej rzeczywistości.
"Historia, stan wojenny dopisały sposób interpretacji wielu tekstów Grzegorza. Tymczasem tekst powstał pod wpływem lektury 'Lotu nad kukułczym gniazdem'. Jest jednak tak wielowymiarowy, że równie dobrze oddawał położenie pacjentów szpitala psychiatrycznego, jak i obywateli PRL" – dodawał Krzywański.
"Śmierć w bikini"
Najprostsza interpretacja głosiła, że tekst odnosi się do prób atomowych na atolu Bikini, tymczasem "Śmierć w bikini" to przejmujący nowofalowy erotyk, jeden z wielu utworów, w których widać fascynację Ciechowski kobietą, kobiecym ciałem, miłością nieoczywistą.
"Erotyk, a dodatkowo powiastka filozoficzna o tym, jak blisko jest od miłości do śmierci" – opowiadał o utworze Ciechowski. Polityka i erotyczne fantazje to tematy, które przewijają się w wielu tekstach wczesnej Republiki. Podobnie jest w "Arktyce" czy utworze "Obcy astronom".
"Mogę powiedzieć, że kobieta była dla mnie zawsze bytem ostatecznym. Od dzieciństwa fascynowała mnie istota kobiecości. Już jako chłopak, leżąc na plaży, obserwowałem kobiety. Nie tylko jako obiekty erotyczne. Były dla mnie czymś niesamowitym. Dotknięcie kobiety było nieomal jak dotknięcie śmierci" – mówił Grzegorz Ciechowski.
"Moja krew"
Minimalistyczny, marszowo-transowy rytm, wprawiający słuchacza w przerażającą hipnozę i krzyk samotnego wokalisty. Jeden z najważniejszych utworów Republiki z drugim dnem. Podobno tekst do "Moja krew" Ciechowski napisał w niecały kwadrans.
"Moją krew" Grzegorz Ciechowski "wykrzyczał" podczas przełomowego koncert na festiwalu w Jarocinie w 1985 r. Część ortodoksyjnie buntowniczej młodzieży uznała wówczas, że nowofalowy zespół sprzedał się systemowi. Z powodu charakterystycznych grzywek i cienkich krawatów członków zespołu brano też za przedstawicieli pogardzanej przez punków i metali subkultury popersów, czyli bywalców dyskotek. Kiedy więc Republika stanęła na jarocińskiej scenie, w stronę zespołu poleciały pomidory i woreczki z różnymi cieczami. Zachlapały klawisze keyboardu Ciechowskiego. Zespół nie przerwał koncertu.
""Chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy chłopaczkami, których można przepłoszyć jednym tupnięciem" – wspominał Grzegorz Ciechowski. Występ w Jarocinie zakończyli utworem "Moja krew".
"Moja krew/ To moją krwią/ Zadrukowane krzyczą co dzień rano stosy gazet/ Nagłówkami barwionymi krwią/ Moją krew/ Wykrztusił z gardła spiker/ Na ekranie, liczę ślady/ Mojej krwi/ To moją krwią/ Podpisywano wojnę, miłość, rozejm, pokój, wyrok, układ, czek/ Na śmierć".
"Agresja powoli zaczęła być coraz mniejsza i uciszyło się w końcu. Od połowy był coraz większy aplauz. Na koniec zagraliśmy »Moją krew« i nie żegnając się z publicznością, po prostu zeszliśmy ze sceny. Po zakończeniu była dłuższa chwila ciszy i nagle wybuchł jakiś kompletny, kompletny amok – zupełnie w drugą stronę. Większość ludzi śpiewała nam »sto lat«" - wspominał ten występ Zbigniew Krzywański w książce "Grunt to bunt. Rozmowy o Jarocinie".
"Biała flaga"
Polski top. Szalone klawisze Ciechowskiego, rwany wokal, słowa, porywające tłumy do wspólnego skandowania sprawiły, że "Biała flaga" stała się jednym z hymnów lat 80. Tym większym, że przypisywano jej polityczny podtekst i aluzje do ojca stanu wojennego, generała Jaruzelskiego.
Zbigniew Hołdys w rozmowie z Piotrem Stelmachem w jego książce wspomina słowa samego Grzegorza Ciechowskiego: "[Po 13 grudnia 1981] Przepadła 'Biała flaga' ze słowami 'Co to za pan w tych kulturalnych okularach?' - bo była to rzekomo piosenka o Jaruzelskim".
Tymczasem prawda była bardziej prozaiczna i miała prywatny, nie polityczny podtekst.
"Adresatem 'Białej flagi' jest konkretna osoba — kolega, który sprzedał swoje ideały i który faktycznie nosił okulary. Ale na pewno nie był to generał Jaruzelski, bo jakie ideały on mógł zdradzić?" – opowiadał Krzywański. – "Cenzorzy byli mało lotni, więc czepiali się słówek. Gdyby byli bardziej lotni, wstrzymaliby piosenkę za całokształt, za jej wymowę przeciwko konformizmowi, który przeradza się w życiową prostytucję"".
Tak czy inaczej, zespół musiał pójść na kompromis i zmienił "kulturalne okulary" na słowa: "tak kulturalnie odpowiada".
Na pamiątkę pierwszego wykonania utworu, najbardziej zagorzali fani Republiki 25 kwietnia świętują "Dzień Białej Flagi".
"Nieustanne tango"
Falujący, taneczny rytm i zarzuty o nadmierną inspirację legendarnym nowofalowym zespołem The Stranglers.
"Jeśli zaś chodzi o 'Tango', między nami a Stranglersami nie ma powiązania" – tłumaczył w "Magazynie muzycznym" Grzegorz Ciechowski. "[…] ja również bardzo lubię utwór 'It Only Takes Two to Tango', lecz w żaden sposób nie wpłynął on na mnie tak, że kiedy go usłyszałem i ja też postanowiłem napisać tango. 'Nieustanne tango' jest całkowicie moim utworem" - podkreślał.
Po latach muzyk wrócił do tematu w wywiadzie dla magazynu "Brum": "Płyta 'Nieustanne tango' owocowała piosenkami o rzeczywistości depczącej mi po piętach. To przede wszystkim rozrachunek ze stanem wojennym. […] Chciałem tam dać upust swoim tekstom, mniej bawić się słowem, zająć się jego znaczeniem. Jest tam wiele piosenek dla mnie ważnych – 'Nieustanne tango', 'Poranna wiadomość'… Próby odnalezienia miłości na przekór złu" – mówił Grzegorz Ciechowski.
"Nie pytaj o Polskę"
Piosenka patriotyczna, czy piosenka o miłości? Bolesne rozważania na temat emigracji, czy też erotyk dla ojczyzny? . Jeden z najgłośniejszych utworów Grzegorza Ciechowskiego, nagrany już pod szyldem Obywatel G.C..
"Wyszła mi ładna piosenka i to był pewien problem. Długo zastanawiałem się z Rafałem (Paczkowski, muzyk i realizator dźwięku – przyp. red.), co z nią zrobić. Dodaliśmy prostacką, dyskotekową perkusję, żeby nie było wątpliwości, iż chodzi o utwór taneczny. Nie bardzo wiedziałem, co tu jeszcze zrobić, aby jakoś odwrócić słuchacza od tej ładnej, eleganckiej melodii. Aby w tym utworze było coś więcej. Z początku nie było tekstu. Kiedy już go napisałem- znikły wątpliwości. Postanowiliśmy, że będzie to taka ładna piosenka, która ma w sobie wiele nostalgii i która musi być takim smutnym tańcem" – opowiadał Grzegorz Ciechowski.
"Trudno się domyślić z samego tekstu, że chodzi o Polskę, bo pierwotnie utwór nazywał się po prostu 'Nie pytaj mnie'. Kiedy Grzesiek powiedział mi, że ten tekst jest o Polsce, oczy ze zdziwienia otworzyłem, bo sam bym na to nie wpadł, przecież tam nie ma słowa o Polsce! Zasugerowałem więc zmianę tytułu, która dopiero odsłoniła treść" – wspominał Jerzy Tolak, menadżer muzyczny.
To także piosenka o emigracji, o której myślało wówczas wielu Polaków, a i równie wielu decydowało się na ten trudny krok.
"Podstawowym pytaniem, jakie sobie wtedy zadawałem, było — wyjechać czy zostać? Wtedy wszyscy wyjeżdżali. To był ostatni moment, by podjąć decyzję. Odpowiedziałem sobie tą piosenką, że zostaję. Na koncertach dla Polonii ten utwór brzmi jak wyrzut sumienia, oni tak ją odbierają" – mówił Ciechowski.
"Mało komu udało się tak trudny temat podać w tak piękny i dosadny sposób" – przyznał Wojciech Mann.
"Piejo kury, piejo"
Grzegorz z Ciechowa i jego płyta "OjDADana" to kolejny szok muzyczny i kulturowy, a przy tym moment historyczny. Był to chyba pierwszy w Polsce projekt, w którym na taką skalę połączoną muzykę rockową z polską muzyką ludową. Kolejny dowód na artystyczne wizjonerstwo Ciechowskiego, bo w tamtych czasach nikt nawet w marzeniach nie przewidywał, że kiedyś nastanie moda na folk.
Artysta wykorzystał na płycie i w przebojowym utworze "Piejo kury, piejo" m.in. motywy muzyczne z okolic Biłgoraju, spod Łowicza i Skierniewic. Zabrakło zawsze popularnej góralszczyzny. "Chciałem pokazać inne barwy" – tłumaczył Ciechowski.
Po raz kolejny wyprzedził swój czas, bo spotkał się z ostrą krytyką. Protestowali i miłośnicy muzyki rockowej i etnografowie. Pojawiły się plotki, że rodzina artystki ludowej pozwie Ciechowskiego do sądu. Plotki zdementowali członkowie rodziny, ale smród pozostał. Na szczęście zachwyt również.
"Robiąc tę płytę, czułem się, jakbym zasypiał w rozwalonej, starej chałupie. Kiedy powstawały te piosenki, funkcjonowały zupełnie inaczej. Towarzyszyły życiu. Nie ma ani jednego zajęcia w całorocznym rytuale życia wsi, które nie zostało opisane pieśnią" – mówił Grzegorz Ciechowski.
"Śmierć na pięć"
Jak to jest runąć w dół, spać i zamknąć oczy na wieki? Jak żyć ze stratą? "Śmierć na pięć" nabrała szczególnego znaczenia, bo był to ostatni utwór nagrany przez Ciechowskiego przed jego śmiercią w jego domowym studiu na warszawskim Targówku. Przeczuwał, co się wydarzy, czy uspokajał, że przecież każde odejście z tego świata jest nieuchronne?
Tego się już nie dowiemy. "Z wiekiem zaczęłam słuchać więcej jego muzyki. Na początku było to dla mnie trudne. Na przykład piosenki 'Śmierć na pięć' nigdy nie będę w stanie słuchać. Nie rozumiem, jak mógł to napisać. Ale pamiętam, że on sam nie wiedział, czemu napisał taki smutny utwór" – mówiła córka Ciechowskiego.
"Trudno mi powiedzieć, dlaczego właśnie ten utwór i z takim tekstem Grzegorz zdecydował się nagrać jako pierwszy z całej płyty. Ale przepiękna piosenka, która opowiada o poczuciu umierania bez ukochanej osoby, w kontekście jego śmierci i osób, które osierocił, nabiera zupełnie innego wymiaru. Z perspektywy czasu widzę dziś, że pewne sprawy zamykał, chciał się z niektórymi pogodzić, spotkać... Tak jakby przeczuwał" – opowiadał Zbyszek Krzywański, gitarzysta.
Wieść niesie, że pierwsze słowa utworu zainspirowała autentyczna historia kota sąsiadów Ciechowskiego, który przeżył skok z trzeciego piętra. Koty, jak wiadomo, mają 9 żyć. Grzegorz Ciechowski to ziemskie już stracił. Ma ich jeszcze wiele, dopóki żyją jego fani.
"kolejny pstrąg / wyskoczył z wody / a za pstrągiem karp / za nimi ja / bo w wodzie też wystąpił / nagły ciebie brak…"