O Arturze Baranowskim zrobiło się głośno, gdy w odcinku programu "Jeden z dziesięciu" wyemitowanym w mijającym tygodniu zdobył 803 punkty. To rekord, jaki padł w tym teleturnieju. Gracz wszystkie pytania w finale brał na siebie i nie dopuścił do głosu a zarazem odpowiedzi swoich rywali.

Reklama

W wielkim finale jednak nie wystąpił, bo nie dotarł do studia na nagranie. Powodem miało być to, że zepsuł mu się samochód. Produkcję poinformował o tym publicznie. W wielki finale wystąpiło, więc dziewięciu graczy. Zarówno TVP, jak i produkcja programu wydały oświadczenie. Internauci nie mogli zrozumieć, dlaczego nie dano mu kolejnej szansy na wzięcie udziału w teleturnieju.

"Ogromnie żałujemy, że Pan Artur Baranowski, który zdobył w 19. odcinku 140. edycji programu »Jeden z dziesięciu« rekordowe 803 pkt, nie pojawił się na nagraniu Wielkiego Finału 140. edycji programu. O swojej nieobecności poinformował nas telefonicznie w dniu nagrania. Wszyscy zawodnicy są informowani, że w przypadku niestawienia się na nagranie, tracą możliwość uczestnictwa w Wielkim Finale" - czytamy.

Produkcja wyjaśniła, że reguły dla wszystkich uczestników są takie same i nie ma wyjątków.

W prawie 30-letniej historii programu nagłe nieobecności miały miejsce wielokrotnie, choćby jesienią ubiegłego roku, kiedy również Wielki Finał 134. edycji został rozstrzygnięty wśród dziewięciu zawodników. Pan Artur Baranowski, zgodnie z regulaminem programu, wygrał nagrodę w wysokości 10 tys. zł za zdobycie największej liczby punktów w 140. edycji - napisano.

W piątkowym wydaniu "Wiadomość" zadeklarowano, że Artur Baranowski otrzyma od TVP propozycję wzięcia udziału w innych teleturniejach stacji.