Anna Sobańda: Nie obawia się pan, że Polacy są już tak zmęczeni politykami, że nie będą chcieli oglądać ich w serialu?

Leszek Dawid: Mam nadzieję, że tak się nie stanie. W serialu opowiadamy o pewnym zapleczu, które możemy sobie wyobrażać, ale które nie jest dla nas dostępne. To, co widzimy w newsach jest rodzajem fasady, przez którą my próbujemy się przebić. Mam nadzieję, że to będzie dla widzów interesujące.

Reklama

Czy pracując nad serialem, udało się panu zgłębić świat polityki, poznać jego tajniki?

Udało mi się dotrzeć do smutnej prawdy, że jesteśmy w stanie zrobić rzeczy, o które sami siebie nie podejrzewamy. Oczywiście w teorii wiemy, że tak jest, ale sprawdzić to w praktyce na postaciach, które prowadziłem, było dość brutalnym doświadczeniem. Cały proces tworzenia serialu był doświadczaniem przekraczania granic. To było bardzo ciekawe doświadczenie.

Zwykło się mówić, że do polityki idzie się po władzę i pieniądze. Czy panu udało się odkryć w tym świecie jakieś inne motywacje?

W pewnym sensie jest to nadrzędny cel, a wszelkie inne motywacje, które są u podstaw zaangażowania człowieka w sprawy polityczne, dotyczące dobra kraju czy lokalnej społeczności, szybko tracą na ważności w kontekście władzy, którą chce się zdobyć. Pojawia się też przekonanie, że mając władzę i pieniądze będziemy mogli zrealizować cele, które mieliśmy na początku, problem polega jednak na tym, że w międzyczasie niestety o nich zapominamy.

Czyli jednak władza i pieniądze

Tak, nie odkrywamy tutaj Ameryki w kontekście motywacji polityków, raczej przyglądamy się procesowi, w którym nasi bohaterowie muszą sobie to uświadomić i się z tym zmierzyć. Grany przez Adama Woronowicza Skalski jest dobrym tego przykładem. W pierwszym sezonie „Paktu” zapłacił za swoją bezkompromisowość i w tym sezonie wraca do polityki, i z pozycji bezkompromisowości, która była dla niego gruntem, rusza w dalszą drogę.

Reklama

Czy pracując nad serialem wzorowaliście się na wydarzeniach, które dzieją się obecnie w polskiej polityce?

Nie mieliśmy planu, żeby je opisywać. Siłą rzeczy jednak są w serialu zdarzenia, które mogą budzić analogie do sytuacji znanych nam z życia politycznego, natomiast nie interesowało nas odzwierciedlenie jeden do jednego. Oczywiście inspirowaliśmy się zjawiskiem życia politycznego jako takim, ale bez potrzeby odwzorowywania konkretnych sytuacji. Opowiadamy o historii, która dzieje się w Polsce, więc musieliśmy oprzeć się o polski charakter uprawiania polityki. Opisując te mechanizmy doprowadzaliśmy do uniwersalnego poziomu.

Myślę jednak, że wielu widzów będzie doszukiwało się w bohaterach „Paktu” prawdziwych postaci. Już spotkałam się z opiniami, że wasz premier Kostrzewa to Donald Tusk.

Jeżeli jest to kolejny poziom odkrywania tego serialu i taka gra dla widza będzie interesująca, to śmiało. Nie zabieramy jednak widza w podróż rozszyfrowywania, kto jest kto, bo tutaj nie ma żadnego szyfru. Wydaje mi się, że jeśli ktoś takich analogii szuka, robi to po to, żeby ten świat lepiej zrozumieć.

Oprócz polityki pokazujecie też świat mediów, a właściwie relacje pomiędzy dziennikarzami, a politykami

Symbioza władzy i polityki z mediami jest szalenie intrygująca i niejednoznaczna. W przypadku tego serialu, gdzie jednym z bohaterów jest redakcja tygodnika widać, jak te światy wzajemnie się przenikają. Mówimy tu jednak bardziej o dynamice, a nie statycznym układzie, w którym ktoś dominuje, a ktoś jest zależny.

Czy pracując nad serialem spotykaliście się z politykami, którzy zdradzali wam kulisy swojej profesji?

Spotykałem się z politykami, żeby porozmawiać o rządzących tym światem mechanizmach. Próbowałem przy tym zrozumieć nie to, co oni chcą mi opowiedzieć, ale to, czego opowiedzieć nie chcą. W uprawianiu polityki ciekawe jest właśnie to, czego politycy nie chcą nam pokazać. Oczywiście nie wyglądało to tak, że oni przychodzili i mówili „my tę politykę uprawiamy tak”. Wnioski musiałem wyciągać obserwując ich w trakcie tych rozmów, domyślać się, diagnozować. Trudne zadanie, ale bardzo intrygujące.

HBO / P.T.JAKUBOWSKI

Nie boi się pan, że politycy będą mieli pretensje o ujawnianie kulis ich profesji?

Nie wydaje mi się, ponieważ oni mają dużo większą sferę, w której mogą się schować. Unikaliśmy jakichkolwiek analogii do konkretnych osób, dlatego sądzę, że politycy będą oglądali nasz serial jako coś, co opisuje ich świat, który oni sami przecież lepiej znają. My ten serial opowiadamy raczej dla ludzi, którzy politykę znają powierzchownie. Dla samych polityków, serial, który rozgrywa się codziennie na Wiejskiej jest ciekawszy, ale myślę też, że jeszcze bardziej przerażający i cieszę się, że nie muszę w tym uczestniczyć.

Bill Clinton powiedział kiedyś, że serial „House of Cards” w 99% oddaje rzeczywistość. Sądzi pan, że któryś z polskich polityków powie to samo o „Pakcie 2”

Wydaje mi się, że jesteśmy w stanie pokazać tylko skrawek tej rzeczywistości. Grany przez Marcina Dorocińskiego, Piotr Grodecki krok po kroku odkrywa kolejne fragmenty opowiadania i nagle się okazuje, że ten obraz wraz ze wszystkimi zależnościami jest nieskończenie wielki i nie da się go ogarnąć, człowiek jest wobec tego bezradny. Możemy więc pokazać bezradność kogoś wobec tego, że istniej bardzo dużo powiązań które sprawiają, że uprawianie polityki staje się trudne w momencie, kiedy człowiek zaangażuje się w to na poważnie.

Trudno jest też tę politykę ocenić w kategoriach czarne – białe

Tak, dokładnie. Ta niejednoznaczność, strefy szarości, w których większość się chowa są też dla nas szalenie interesujące. Opowiadanie o czerniach i bielach jest nudne.

Czy zgodziłby się pan z tezą, że kryminał i political fiction to formaty, które najlepiej opowiadają o rzeczywistości?

Nie wiem czy najlepiej. Mamy ramę gatunku, za którym możemy się schować i możemy powiedzieć o stanie, który nas dotyczy. Byłbym daleki od tego, żeby wysnuwać wnioski, że to co zobaczymy jest prawdą polityczną AD 2106, jest to jednak prawda o pewnych mechanizmach, którym ludzie są poddani akurat teraz. Mamy teraz do czynienia z rosnącą pozycją kobiet w polityce, przenikaniu biznesu i polityki, które wytyka poprzednikom obecna władza, robiąc jednocześnie dokładnie to samo. To są rzeczy, które są absolutnie aktualne i w tym sensie zgodziłbym się, że ta rzeczywistość jest opisywana na bieżąco.

Dlaczego zatem w Polsce ten gatunek dopiero raczkuje?

Wydaje mi się, że mamy trochę inną tradycję, kino gatunkowe było u nas zawsze na marginesie. Wykładam w szkole filmowej w Łodzi, wiem czego tam uczymy i na pewno nie ma tam dużo miejsca na kino gatunkowe. Jest to więc dziedzina, którą trzeba pielęgnować, stawiać na nogi i wspierać. A póki co bierzemy gotowe wzorce z innych krajów i próbujemy je implementować na nasz grunt. Taki było w przypadku 1. sezonu będącego norweskim formatem. Jest to adaptacja czegoś, co cieszy się dużą popularnością, w pewnym sensie jest gotowym materiałem. Twórcy 2. sezonu postawili sobie wyzwanie, żeby zbudować scenariusz od podstaw, bowiem ten sezon został napisany u nas. Do takich projektów potrzebna jest też stacja, która będzie miała odwagę, by w nie zainwestować, bo generalnie nie mamy takiego rynku. Powoli HBO i Canal + stają się miejscami, gdzie mogą powstać ambitniejsze, gatunkowe rzeczy. Myślę, że jeszcze nam brakuje sporo do takiego rynku telewizyjnego, jaki obserwujemy choćby za oceanem, gdzie seriale są naprawdę bardzo indywidualne, stawiają na oryginalność zarówno samego tematu, jak i sposobu jego przedstawiania.

Jak oceniłby pan kierunek, w którym idzie obecnie telewizja publiczna, czyli seriale historyczno - patriotyczne

Telewizji Polskiej nie odpaliłem od momentu, kiedy władze w niej przejęła partia rządząca. Nie chcę mieć nic wspólnego z telewizją rządową. Oczywiście warto opowiadać o naszej przeszłości, ale sztuka uprawiania naszego zawodu nie polega na tym, żeby przedstawiać świat z tezą. Tam zaś mamy do czynienia z silną potrzebą stawiania tezy i zaraz potem jej udowodnienia. Mnie to kompletnie nie interesuje. To jest ślepa uliczka, w którą brniemy, bo świat nie jest czarno – biały, a my powinniśmy przyglądać się szarościom, a nie udawać, że one nie istnieją. Pokazywanie zaś, że to jest dobre, a to złe jest dużym nadużyciem i uproszczeniem.

Premiera 2. sezonu "Paktu" odbędzie się 20 listopada w HBO i będzie miała międzynarodowy charakter – serial będzie można obejrzeć nie tylko w Polsce, ale również w tym samym dniu w Szwecji, Norwegii, Finlandii oraz Danii. W HBO GO widzowie będą mogli obejrzeć od rana w niedzielę dwa odcinki.