Anna Sobańda: Już w pierwszym odcinku nowej serii, pana bohater ma mocne wejście, bowiem doprowadza do rozpadu polskiego rządu

Marcin Dorociński: To nie do końca tak, że mój bohater do tego doprowadza. Mają miejsce dwa wydarzenia, które powodują, że ten rząd upada, czyli – seksafera , którą mój bohater ujawnia i katastrofa w kopalni, w której ginie wiele osób, a premier i rząd udają, że nie mają z tym związku, choć jest inaczej. Te dwa wydarzenia powodują, że rząd upada. Moja postać chce tylko doprowadzić do tego, żeby powiedzieć ludziom prawdę, a co oni z nią zrobią, to już ich wola.

Reklama

Patrząc na pana bohatera można zadać sobie pytanie, czy o prawdę powinno się walczyć za wszelką cenę

Nie ma nic złego w tym, że chcemy poznać prawdę. W przypadku Piotra jest tak, że ktoś chce go wręcz zlikwidować, żeby prawda nie wyszła na jaw. Nawet jeśli robi to na nim wrażenie i jako człowiek zwyczajnie boi się o własne życie, to bierze to w koszta. Ja podziwiam w ludziach, którzy wykonują swoją pracę z poczuciem misji, że dotykają tematów trudnych mimo tego, że ktoś chce im za to zrobić krzywdę.

Piotr jest w stanie poświęcić wiele, by dotrzeć do prawdy, tymczasem okazuje się, że to, co wydawało mu się prawdą, nią nie jest

Niektóre wydarzenia i postaci, jakie poznajemy w kolejnych odcinkach, pozornie nie mają ze sobą związku. Z czasem okazuje się jednak, że to wszystko jakoś się ze sobą łączy i to, co Piotrowi wydawało się prawdą i oczywistością, za chwilę okazuje się być czymś innym. Można zadać sobie pytanie, czy było warto walczyć o prawdę, bo po drodze wielu ludziom stała się krzywda. Z drugiej strony, Piotr nie wybaczyłby sobie gdyby nie próbował tej prawdy poznać. On do tego dąży nie tylko z pobudek ambicjonalnych ale również dlatego, że ma świadomość, iż to może mieć wpływ na losy całego kraju.

Czy coś pana w Piotrze wkurza?

Chyba to, że nie myśli o sobie. To co podziwiam i co jednocześnie wkurza mnie w ludziach różnych profesji, których poznałem, to, że tak bardzo poświęcają się swojej pracy, że oddają się jej bez reszty i nie mają życia prywatnego. Myślę, że sami tego żałują, choć nie zawsze zdarzyło się tak z ich winy. Dla nich i dla mojego bohatera, po prostu wykonywany zawód jest czymś więcej niż pracą.

W 2. sezonie "Paktu" weszliście w świat polityki. Czy dowiedział się pan o tej profesji czegoś nowego?

Reklama

Dla mnie ciekawym było odkrycie, jakie są relacje dziennikarzy z ludźmi polityki. To niezdrowe. Faktycznie te relacje nie powinny tak wyglądać, ani być tak zależne.
Kiedy Anna Wagner, grana przez Magdę Popławską mówi Piotrowi, że dostała propozycję wystartowania w wyborach, on uświadamia sobie, że oznacza to koniec ich związku. Piotr wie, że jako dziennikarz, będąc w związku z politykiem, przestaje być wiarygodny. Cała prawda, do której będzie dążył będzie deprecjonowana, ponieważ teoretycznie nie może być obiektywny. Ciekawiło mnie, czy są takie związki w prawdziwym życiu. I podobno są.

Już w pierwszym odcinku widzimy, że relacja mediów z polityką jest nierówna i kiedy wydaje się, że to dziennikarze mają w szachu polityków, za chwile okazuje się, że jest odwrotnie

Myślę, że to w ogóle jest przerażające, kiedy czy to dziennikarze, czy to politycy, wychodzą poza swoje kompetencje. Dla nas realizujących serial o życiu politycznym fascynującym było dotknięcie ekstremum, czyli świata olbrzymich pieniędzy, szantaży, zależności, świata, w którym giną ludzie. To jest fikcja, ale jeżeli się pomyśli, że ona choć trochę przypomina życie, staje się to przerażające.

Czy pan prywatnie interesuje się polityką?

I tak i nie. Ja po prostu marzę, żeby żyć w kraju, w którym politycy będą uśmiechnięci, kompetentni i będą chcieli dobrze dla każdego obywatela nie wykluczając nikogo.

Premiera 2. sezonu "Paktu" odbędzie się 20 listopada w HBO i będzie miała międzynarodowy charakter – serial będzie można obejrzeć nie tylko w Polsce, ale również w tym samym dniu w Szwecji, Norwegii, Finlandii oraz Danii. W HBO GO widzowie będą mogli obejrzeć od rana w niedzielę dwa odcinki.