Małgorzata Rozenek-Majdan jest znaną propagatorką metody in vitro. Prezenterka TVN sama urodziła trzech synów dzięki tej metodzie, a od wielu miesięcy współpracuje z Platformą Obywatelską nad projektem obywatelskim dotyczącym refundacji in vitro. Teraz jest przekonana, że udało jej się sprawę doprowadzić szczęśliwego końca.

Reklama

Małgorzata Rozenek: Mamy większość

"Ten projekt nie tylko daje szanse na zostanie rodzicami, ale przede wszystkim jest symbolem powrotu do normalności" - mówiła w środę w Sejmie Małgorzata Rozenek-Majdan. Dzień później, mieliśmy okazję na gorąco zapytać ją o jej wystąpienie.

Cieszy mnie to, że obywatelski projekt, który poprzednim Sejmie wrócił do zamrażarki, mógł zostać natychmiastowo podjęty przez nowy Sejm. Jest to bardzo symboliczne, że pierwszą ustawą procedowaną w tym Sejmie, będzie inicjatywa obywatelska o in vitro – mówi Małgorzata Rozenek w rozmowie z dziennik.pl i dodaje: - To wyraźny sygnał, że ten Sejm bardzo poważnie myśli o długofalowej i odpowiedzialnej polityce prorodzinnej, a bardzo nam tego trzeba, patrząc na dramatyczne statystyki demograficzne.

Reklama

Małgorzata Rozenek podkreśla w rozmowie z nami, że cała rządząca większość, poprzez swoich liderów i posłów, zadeklarowała poparcie dla projektu.

- Wiemy, że mamy większość potrzebną do uchwalenia tej ustawy. Myślę, że we wtorek lub w środę, najprawdopodobniej w środę, ta ustawa zostanie uchwalona mówi z pewnością w głosie, dodając, że kiedy poznamy nowego ministra zdrowia, wszyscy usiądą do konsultacji w szerszym gronie, żeby omówić szczegóły.

- Jest szansa, że ten projekt zostanie wprowadzony bardzo szybko, tak że już w przyszłym roku będziemy cieszyć się ciążami wynikającymi z tego projektu – mówi w rozmowie z nami Małgorzata Rozenek.

Małgorzata Rozenek: Mowa nienawiści potrafi zabijać

W rozmowie z dziennik.pl Rozenek potwierdziła także, że pracuje już nad kolejnym projektem obywatelskim, tym razem dotyczącym hejtu i mowy nienawiści. Za wcześnie, by zdradzać konkretne szczegóły, wiadomo jednak, że będzie współpracować z tym samym środowiskiem, z którym pracuje nad projektem o in vitro. – Znajduję tam zrozumienie, tam kierujemy się tymi samymi wartościami – tłumaczy Małgorzata Rozenek.

- Czuje się przedstawicielką społeczeństwa obywatelskiego. Jestem matką, mam trzech synów, chciałabym, żeby ten kraj, w którym się będą rozwijali, był dla nich jak najbardziej przyjazny i żeby pewne zachowania, między innymi takie jak akceptacja mowy nienawiści, były piętnowane – mówi w rozmowie z nami Małgorzata Rozenek, przypominając, że ostatnie lata wyraźnie pokazały, że mowa nienawiści potrafi zabijać.

- Wstrząsnęła mną historia Mikołaja Feliksa, prezydenta Adamowicza. Wszystko to pokazuje, że brutalizacja debaty publicznej, to jest coś, na co należy naprawdę zwrócić baczną uwagę. I co należy powstrzymać – podkreśla w rozmowie z dziennik.pl.

Małgorzata Rozenek w rozmowie z dziennik.pl zwraca uwagę również na badania, które dowodzą, że młodzi ludzie coraz gorzej radzą sobie z hejtem. Choć, jak sama przyznaje, w ostatnich latach wszyscy wiele zrobiliśmy dla złagodzenia dyskursu, np. wobec osób ze środowiska LGBT, czy osób, które cierpią na schorzenia psychiatryczne, to i tak wiele jeszcze pozostało do zrobienia.

- Wczorajsza debata na temat in vitro również wyraźnie pokazała, jak bardzo musimy nad tą brutalizacją języka pracować. Wystarczy wspomnieć skandaliczną wypowiedź posła Brauna czy posłanki Kurowskiej (wyjaśnienie poniżej – przyp. red.). To pokazuje, że stworzenie barier mogłoby ułatwić późniejsze wyciąganie konsekwencji, bo jeżeli można powiedzieć wszystko, jeżeli wszystko jest dopuszczalne, to po prostu wszystko się mówi – podsumowuje Małgorzata Rozenek, dodając, że "potem to zostaje w naszych dzieciach, w naszych głowach i może być przyczyną wielu tragedii".

Posłowie o "rozwiązaniach z piekła rodem" i śmierci dzieci

Słowa, o których wspomina w rozmowie z dziennik.pl Małgorzata Rozenek, padły podczas sejmowej debaty dotyczącej refundacji in vitro, która odbyła się w środę 22 listopada.

- Właściwie moglibyśmy powiedzieć: dajcie nam, katolikom, normalnym, uczciwym ludziom spokój i nie każcie nam płacić na to, co tam sobie robicie. […] Są procedury godziwe i niegodziwe – mówił w trakcie debaty poseł Konfederacji Grzegorz Braun.

- Skoro jest problem, diagnozujmy go, ale nie szukajmy rozwiązań z piekła rodem – dodał poseł, składając wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu.

O metodzie in vitro posłanka Suwerennej Polski Maria Kurowska mówiła tak: - Procedura, w której tworzy się sześć zarodków i jeden lub dwa zarodki transferuje do ciała matki i wtedy większość już ginie.

- Jeżeli uznamy, że wszystkie zarodki są osobami ludzkimi, a są, to zauważcie państwo, że średnio życie jednego dziecka okupione jest śmiercią sześciu jego braci i sióstr – dodała posłanka, która do Sejmu startowała z list Prawa i Sprawiedliwości.

W trakcie jej wypowiedzi z ław sejmowych dobiegały okrzyki: "Bzdury; Nieprawda; Hańba; Wstyd".