Podczas, gdy w Polsce utrudnia się kobietom dostęp do antykoncepcji i ogranicza prawa mniejszościom seksualnym, niezwykle religijny Nepal ma znacznie bardziej liberalne podejście do takich kwestii. Przekonała się o tym Paulina Młynarska. Dziennikarka na Facebooku opisała swoje niezwykle ciekawe spotkanie z nepalskim działaczem na rzecz świadomego planowania rodziny:
Podczas lotu na trasie Katmandu- Deli spotkałam nepalskiego działacza na rzecz świadomego planowania rodziny. Dowiedziałam się, że w tym bardzo przywiązanym do tradycji, przepojonym duchowością i religijnością kraju, antykoncepcja hormonalna jest dostępna za darmo w państwowych szpitalach i przychodniach. Podobnie prezerwatywy. W aptekach, średnia cena opakowania pigułki antykoncepcyjnej na miesiąc to równowartość 20 centów amerykańskich.
Okazu się, że Nepalczycy mają także bardzo otwarte podejście do tematu płci:
Zapytałam oczywiście, co na to autorytety religijne? Odpowiedź brzmiała: "Pewnie nie stosują. Kiedy ktoś nie chce brać antykoncepcji to przecież nie musi. W czym problem? ". Dodam, o czym już pisałam wcześniej, że oficjalne nepalskie formularze np. wizowe, w których należy podać płeć, zawierają trzy kratki do zakreślenia do wyboru: "żeńska", "męska", "inna". Zapytałam i o to. Odpowiedź: " Skoro nauka dowiodła, że płeć bywa czasem "pomiędzy", albo niezgodna z biologiczną, to chyba normalne, że jest takie rozróżnienie!". Dobranoc z Delhi.