Kiedy Wojciechowska napisała w swoim oświadczeniu, że jest bardzo słaba, źle się je i sporo czasu spędziła w szpitalu, w plotkarskiej prasie pojawiły się doniesienia, że cierpi na malarię. Egzotyczną chorobę dziennikarka miała rzekomo przywieźć z jednej ze swoich dalekich podróży.
Spekulacje na temat swojego stanu zdrowia, Martyna ucięła na swoim profilu na Facebooku:
Przeczytałam dzisiaj, że jestem chora na malarię. Nie jestem chora na malarię i chciałabym jeszcze raz prosić wszystkich, żeby zaprzestali stawiania mi diagnozy, bo to naprawdę nie pomaga. Dziennikarzom, którzy dopytują, z kim zostaje moje Dziecko chciałabym powiedzieć raz (liczę na to, że skutecznie), że albo jest ze mną i spędzamy czas razem albo pod dobrą opieką Najbliższych.
Niestety dziennikarka wciąż nie czuje się dobrze:
W obecnej sytuacji musiałam zrobić przerwę w obowiązkach zawodowych. Kontynuuję jedynie projekty, które rozpoczęłam dawno temu i teraz mogą już toczyć się spokojnie bez mojego czynnego udziału, jak na przykład dzisiejsza premiera kolekcji ubrań. Sensacyjne spekulacje mi nie pomagają. Pomagają za to ciepłe słowa wsparcia, które od Was dostaję
Martyna Wojciechowska podziękowała także swoim fanów za pozytywne komentarze, jakie jej przesyłają:
Chciałabym bardzo podziękować Wam za słowa troski i wsparcia. Dziękuję też Wszystkim, którzy wysyłają w świat dobre słowa i energię dla mnie - to dla mnie szczególnie ważne. Jestem szczęśliwa, że mam dookoła siebie tylu wspaniałych ludzi. Staram się, mimo mojego stanu zdrowia, funkcjonować na tyle normalnie, na ile mam siłę i możliwości.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!