Nie ochroniarz a bodyguard? Jaka jest różnica?

Różnica polega na tym, że słowo "ochroniarz" implikuje całą grupę osób, które zajmują się jakąkolwiek ochroną - sklepów, obiektów, zakładów pracy, czy imprez masowych. To szerokie pojęcie, ono tu pasuje. Natomiast słowo "bodyguard" zapożyczone z angielskiego, jest słowem, które oddaje osoby zajmujące się ochroną osobistą, konkretnych osób lub konkretnej osoby.

Reklama

To słowo i profesję najbardziej pewnie kojarzymy z filmem "Bodyguard", w którym główną rolę zagrali Whitney Houston i Kevin Costner. Czy to była inspiracja dla ciebie? Zobaczyłeś ten film i powiedziałeś sobie: "Ok, wchodzę w ten zawód"?

Film widziałem, jest bardzo dobry. Nie był dla mnie jednak inspiracją. Bezpieczeństwem osobistym zajmuję się od 20 lat. Najpierw to była nauka osób, ja sam wyszkoliłem się w Izraelu, w zasadach samoobrony, potem zacząłem uczyć tego ludzi. To, że zająłem się ochroną wyszło właśnie od tego. Zaczęły się do mnie zgłaszać osoby, które potrzebowały wsparcia i zapewnienia im bezpieczeństwa. Jedną z takich pierwszych osób był szef jednej z krajowych mennic. Chciał żeby pojechać z nim do Wiednia i pomóc w przewiezieniu złota o wartości 800 tys. złotych. Tak to się zaczęło. Ten człowiek był z mojej usługi bardzo zadowolony, polecił mnie innym, większym firmom eventowym i jakoś poszło.

Reklama

I tak wskoczyłeś do świata gwiazd?

Tak to mniej więcej było.

Reklama

Wśród gwiazd, które ochraniałeś była m.in. Beata Kozidrak. Czy z pracą dla niej wiąże się jakaś ciekawa historia, anegdota?

Tak. Pani Beata ma swoich wiernych fanów. Wraz z menadżerką jest w stanie ich rozpoznać nawet, gdy stoją tuż pod sceną. Oni jeżdżą za nią po całej Polsce. Jeśli chce się z nimi spotkać po koncercie, to menadżerka zaprasza ich do garderoby artystki. Akurat na tym koncercie, na którym ochraniałem panią Beatę, była bardzo zmęczona, trochę chorowała i nie miała czasu ani siły, by spotkać się z większa grupą fanów. Kiedy chcieliśmy odprowadzić ją do samochodu, zobaczyliśmy, że kręci się wokół auta większa grupa fanów. Gdyby zamieniła z tymi 40 osobami, chociaż dwa słowa, to późno, by dojechała do domu, byłaby jeszcze bardziej zmęczona i też z tych rozmów niewiele by wyniknęło. Zorganizowaliśmy jej, więc bezpieczne wyjście ze sceny, z tego obiektu. Musieliśmy przechytrzyć fanów. Podstawiliśmy inny samochód, jeden z nas wsiadł do auta pani Beaty, przewieźliśmy ją w inne miejsce i tam zamieniliśmy samochody.

Tadeusz Dubicki i Leszek Możdżer / Materiały prasowe

Z kim miałeś jeszcze "gwiazdorskie przygody"?

Wspaniałą osobą jest pani Eleni. To wielka gwiazda. Podczas jej koncertu musieliśmy opanować tłum starszych pań, które chciały zdobyć jej autograf. Fanki nieświadome prawie ją przygniotły. Gdy podpisywała płyty musieliśmy ostro zareagować. Przesunęliśmy tę gromadę starszych pań i zapewniliśmy jej bezpieczeństwo.

Kto jest najbardziej bezproblemową gwiazdą do współpracy według ciebie?

Z tych osób, które miałem okazję ochraniać, to zdecydowana większość jest chętna do współpracy, nie roszczeniowa, ale spośród tych, którzy najbardziej zapadli mi w pamięć, choć to nie artysta, ale polityk, to Antoni Macierewicz. Bardzo dobrze rozumiał naszą pracę, sam nawiązywał z nami rozmowy i dyskusje. Widać było, że rozumie naszą pracę, czuć było, że to jest człowiek, który stawia naszą pracę na równi z jego. W świecie muzyków, czy artystów do dziś pamiętam współpracę z Rafałem Brzozowskim, czy Conrado Moreno, Marcinem Wyrostkiem, czy wspomnianą Eleni.

Stresujesz się, gdy słyszysz, że będziesz ochraniał takie osoby, jak David Gilmour?

Kiedy dowiedziałem się, że będę go ochraniał, nie wiedziałem, kto to jest. To nie mój gatunek muzyczny, więc nie znałem go. Trzy razy pytałem o nazwisko. Sprawdziłem i doszło do mnie wtedy, z kim będę pracować. A co do twojego pytania, to nie stresuję się nazwiskiem osoby, z którą będę pracować. To nie osoba powoduje stres, tylko to, co może się wydarzyć podczas imprezy, w której bierzemy udział. To może być nawet król Bolesław Chrobry, a chodzi przede wszystkim o to, żeby ta osoba, z którą pracujemy, nieważne kim ona jest, miała poczucie bezpieczeństwa i komfort.

Przyjmujesz każde zlecenie? Każdego możesz ochraniać?

Nie. Dobieramy sobie klientów w mojej firmie. Pierwsze sito, które gwiazda, czy osoba ochraniana musi przejść, to informacja o tym, czy nie jest postacią skandalizującą. Nie chcemy być kojarzeni z tymi, którzy wywołują skandale obyczajowe, kulturowe, czy religijne. Uważam, że każdy człowiek ma swoją godność, prawa, obowiązki i dlatego nie po drodze nam z tymi, którzy obrażają kogoś z powodu kultury lub religii, którą wyznaje. Mówimy wówczas, że nie jesteśmy zainteresowani taką współpracą.

Nie jest tak, że jak się zapłaci to można wszystko kupić. Nie wszystko się robi dla pieniędzy.

Tadeusz Dubicki i Piotr Kupicha / Materiały prasowe

Ile można na tym zarobić?

Stawki w tym zawodzie są bardzo różne. Z każdym klientem omawia się je indywidualnie i w zależności od tego, czy pracuję sam, czy jest nas kilku. A co do stawki, to tylko niebo jest granicą jeśli chodzi o te najwyższe kwoty. Zazwyczaj nasze wynagrodzenie waha się od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Bywa, że podejmujemy się ochrony za darmo.

Kogo ochraniałeś za darmo?

Arcybiskupa Celestino Migliore, szefa dyplomacji watykańskiej.

Z kim ekipa Tadeusza Dubickiego musiała uprawiać jogging na plaży? Co trzeba zrobić, by zostać ochroniarzem? Zobaczcie nasze WIDEO.

Trwa ładowanie wpisu