Wielu Polaków zapamiętało ją jako Martę z serialu "W labiryncie". Jowita Budnik a niegdyś Miondlikowska na wiele lat zrezygnowała z grania, ale po latach wróciła do świata filmu. Dziś ma na koncie kilka bardzo dobrych ról. Budnik wcieliła się m.in. w tytułową "Papuszę" w filmie w reżyserii Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze, a także w Beatę w "Placu Zbawiciela", czy podkomisarz Dereń w "Jezioraku".
Jowita Budnik o lubieniu siebie: To jest taki stan, który towarzyszy mi przez większość życia
Jowita Budnik ostatnio wzięła udział w akcji "Lubię siebie" organizowaną przez Klinikę Strzałkowski. Aktorka wyznała w rozmowie z dziennik.pl, że tak naprawdę nigdy nie miała problemu z akceptacją siebie i sympatią do swojej osoby.
Lubię siebie, to jest taki stan, który towarzyszy mi przez większość życia, nie polega na tym, że nie mam świadomości własnych niedoskonałości. Tak jestem szczęściarą, tak zostałam obdarzona, że odkąd pamiętam zawsze stałam ze sobą ramię w ramię i bardzo mi to pomagało - mówi Budnik.
Nie jest tak, że nie widzę swoich wad albo, że nie biorą one góry, ale generalnie, tak na życie jestem wobec siebie wyrozumiała, łaskawa, życzliwa. Mam tak od zawsze i czuję, że mi to pomaga w życiu - dodaje.
Jowita Budnik o swoich wadach i życiowym optymizmie
Zapytana o to, co w sobie lubi, a czego nie odpowiedziała, że na pewno swój optymizm i to, że jest osobą, dla której "szklanka jest zawsze do połowy pełna".
Lubię w sobie optymizm, to, że jestem osobą, dla której szklanka zawsze jest do połowy pełna lub nawet bardziej. Jestem silna, bardzo dobrze radzę sobie z samostanowieniem i byciem odpowiedzialną za siebie i ludzi, którzy mnie otaczają - mówi w rozmowie z dziennik.pl.
Dodaje, że jej wady, które ma jak każdy człowiek, nie przesłaniają jej świata.
A wady? Myślę, że jest ich nawet trochę więcej, natomiast one mi nie przesłaniają świata. Jestem też taką osobą, która dosyć dobrze znosi upływ czasu. Zawsze śmiałam się, że to wynika z tego, że trudno jestem tym dziewczynom, które były piękne za młodu i ten upływający czas tę taką młodość i urodę może nie odbiera, ale ją zmienia. Ja zawsze byłam typem dziewczyny z sąsiedztwa i myślę, że dokładnie w takim stanie zachowam się aż do końca swoich dni - twierdzi.
Jestem dla siebie łagodna - dodaje.
Czy Jowita Budnik lubi oglądać siebie na ekranie?
Jowita Budnik przyznaje, że gdy patrzy na siebie na ekranie, bywa, że nie rozpoznaje siebie.
Różnie. To zależy od tego, w czym, co to są za role. Nie czuje dyskomfortu patrząc na siebie. Czasami, jeśli jest to bardzo dobry film, umiem nawet nie widzieć, że to jestem ja - przyznaje z uśmiechem.
Jak Jowita Budnik wychowuje swoje córki?
Jowita Budnik jest mamą dwóch nastoletnich córek. Aktorka tłumaczy w rozmowie z dziennik.pl, że stara się wychowywać je tak, by nie myślały, że cokolwiek ogranicza je w dążeniu do spełniania swoich marzeń.
Moje córki wiedzą od zawsze, że nie ma żadnych limitów. Wszystko, co sobie wymyślą, mogą zrealizować. Nie ma znaczenia jakiej płci są. Wiem, że czasami bywa ciężej, ale świat idzie w takim kierunku, że jeżeli my przestaniemy myśleć, że ogranicza nas to, że jesteśmy kobietami, to trzeba podążać za tym - mówi.
Zawsze im tłumaczyłam, że bez polubienia siebie, bycia dobrym dla siebie, tracimy szanse bycia w dobrej relacji, związku z najbliższą osobą, jedyną, z którą spędzimy całe życie. Ludzie zawsze będą się pojawiali i odchodzili - dodaje.
Jaką mamą jest Jowita Budnik? Czy jej zdaniem łatwo jest być rodzicem nastoletnich dzieci? Zobaczcie nasze WIDEO.