Maciej Orłoś był przez wiele lat prezenterem programu "Teleexpress". Z TVP odszedł w 2016 roku. Napisał wówczas na Twitterze, że "nie chce firmować swoją twarzą telewizji, która manipuluje widzami, łamie zasady etyki dziennikarskiej, a dziennikarzom kręgosłupy".

Reklama

Dziś, gdy okazuje się, że opozycja będzie miała większość w Sejmie, wiele osób pyta prezentera, czy wróci do prowadzenia "Teleexpressu".

Czy Maciej Orłoś znowu poprowadzi "Teleexpress"?

To, czy wrócę do pracy w telewizji publicznej, zależy od wielu czynników. Gdy ktoś mnie pyta o powrót do "Teleexpressu", odpowiadam, że prawdopodobieństwo jest dziesięcioprocentowe. Na razie nie mam pojęcia, jak może zmienić się Telewizja Polska pod rządami nowej władzy, jaki będzie pomysł na jej uzdrowienie - mówi w rozmowie z Plejadą.

Reklama

Maciej Orłoś stwierdza, że "jest w zupełnie innym miejscu".

Jestem w zupełnie innym miejscu, prowadzę kanał na YouTubie, ale wywodzę się z telewizji. I w tej sytuacji właściwie mógłbym pomyśleć o powrocie. Wychodzę z założenia, że nigdy nie należy mówić nigdy. Wszystko zależy od tego, na jakich odbyłoby się to zasadach. Na razie trudno powiedzieć cokolwiek, ale mogę sobie taki powrót wyobrazić - stwierdza.

Maciej Orłoś mówi o pracownikach TVP i wspomina o Tomaszu Kammelu

Prezenter zażartował, że TVP powinna zostać zamknięta na miesiąc. Jego zdaniem takie przereorganizowanie i bazowanie na nowych rozwiązaniach pomogłoby w odzyskaniu wiarygodności stacji.

Odzyskiwanie zaufania widzów oraz wiarygodności mediów publicznych jest możliwe, ale wymaga czasu i niezwykle rozważnego podejścia do tematu. Mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej, bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że mamy nowy rząd i nowy porządek w kraju, a media publiczne pozostają takie, jak były, z tymi samymi twarzami - mówi.

Orłoś uważa, że ci, którzy firmowali propagandę i politykę PiS, przez ostatnie lata mogą mieć problem ze znalezieniem zatrudnienia. Wspomniał m.in. o Tomaszu Kammelu.

Reklama

Jeśli ktoś kompletnie nic nie robił, by się przeciwstawić tej propagandzie i językowi nienawiści, a był wręcz tego częścią, może mieć teraz problem. Granice zostały dawno przekroczone, również w rozrywce i tzw. morning show. Wszyscy ci ludzie pracujący w TVP i uczciwie podchodzący do roli mediów publicznych, typu Tomasz Kammel, dawno powinni byli powiedzieć "dość" - uważa Orłoś.