Filip Chajzer wywołał burzę w sieci publikując zdjęcie bukietu lilii w sedesie. Przyznał we wpisie, że zrobił to z powodu braku wazonu.

"(...) Tylko to przyszło mi do głowy... przyznajcie, że siedzi całkiem git! Zapytacie- co w razie W? Odpowiem - dobrze, że to nie róże" - napisał.

Reklama

Jego "genialny pomysł" nie przypadł do gustu internautom. Pod postem pojawiła się lawina komentarzy, w których obserwatorzy jego profilu nie kryli oburzenia i zniesmaczenia. O wszystkim Filip dowiedział się od swojej babci.

Kto powiedział Chajzerowi o burzy wokół jego postu?

We wpisie na Facebooku Chajzer przyznał, że ostatnio dosyć rzadko przegląda internet, stąd informację o tym, co się dzieje pod jego postem, otrzymał od 92-letniej pani Teresy.

Reklama

Jej wiadomość na Messenger brzmiała tak - "I znowu dałeś wodę na młyn tymi kwiatami w sedesie! Przecież wiesz, że u nas oprócz ciebie i może mnie, nikt nie ma poczucia humoru - czytamy.

Chajzer napisał, że po tekstach w sieci, które pojawiły się na ten temat, zaczął dostawać prywatne wiadomości "od oburzonych pań".

Co tam wojna, co tam Lwów. Kwiaty w kiblu! To porusza opinię publiczną- napisał.

Reklama

Opublikował też treść jednej z wiadomości i odpowiedź na nią. Pani Bożena zwróciła uwagę na to, że gdyby to ona wręczyła mu bukiet kwiatów, a potem zobaczyłby go w toalecie, poczułaby się urażona.

Żarty mają swoją granicę. Nieraz trzeba przemyśleć, zanim się coś zrobi. Pozdrawiam - napisała.

Chajzer do internautki: Bożenko, radzę, żebyś też zadbała o siebie

Droga Pani Bożenko. Kwiaty kupiłem dla siebie. Staram się być dla siebie dobry. Mieszkam sam i lubię mieć dookoła świeże kwiaty, to bardzo poprawia mi nastrój - odpisał jej Chajzer.

Bożenko, radzę, żebyś też zadbała o siebie. Pierwszym krokiem może być właśnie skupienie się na sobie. Nie ocenianie pochopnie innych obcych ludzi. Uśmiechnij się sama do siebie - powiedz, jestem fajna. Nie muszę dowartościowywać się obniżaniem nastroju drugiego człowieka. Wróć - próbą obniżenia, bo mam za duże poczucie własnej wartości, żeby wziąć to do siebie- czytamy.

Przeczytaj to dwa, trzy razy. Liliom nic się nie stało. Na chwilę odczekały w tymczasowym wazonie, ale przycięte cieszą już moje oko w takim wazonie, jaki z pewnością nie naruszałby Pani uczuć. Tylko problem nie jest w samym naczyniu… Problem jest dużo głębszy- stwierdził.