Edyta Górniak pojawiła się w czwartek na konferencji Polsat Sopot HitFestiwalu. Piosenkarka wytrwale udzielała wywiadów przybyłym dziennikarzom.

W rozmowie z Pudelkiem Górniak wyznała, że jest pewne uzależnienie, które stało się też jej miłością. Chodzi o kawę, którą wypijała w hurtowych ilościach.

Reklama

Wbrew pozorom to nie jest takie łatwe. Każde uzależnienie jest trudne i z każdego się wychodzi... przechodzi się procesy. To nie było dla mnie proste. Jestem totalnym kawoszem, nigdy wcześniej nie lubiłam kawy. Gdy się urodził Allan i straciłam pokarm, to zaczęłam pić kawę, nie spałam przez prawie 5 lat, bo on mi też nie spał w ogóle... Zaczęłam pić kawę, polubiłam tę kawę, coraz więcej, coraz więcej. Potrafię pić sześć podwójnych espresso codziennie, cztery tylko do południa. Zatoksyczniłam sobie organizm, zakwasiłam, obciążyłam sobie wątrobę. W takiej ilości to jest kwas, ja zaczęłam chorować - powiedziała.

Górniak o botoksie: Od niego się nie puchnie

Edyta porównała endorfiny wynikające z picia kawy do…pocałunku. Przyznała jednak, że przesadziła z ilością i obciążyła w ten sposób swój organizm. Wspomniała również o botoksie.

To widać po mnie, jak jestem zmęczona. Złośliwcy mówią: "O patrzcie - jaka spuchnięta, botoks". To nie jest botoks, od botoksu się nie puchnie. Spuchnięcie pojawia się, jeżeli ktoś pije alkohol, ale też z tego, że kiedy nie śpimy odpowiedniej ilości snu, nie jemy prawidłowo, pijemy za dużo kawy, to nasz organizm - ponieważ sobie z tym nie radzi - przyjmuje takie warstwy ochronne i człowiek zaczyna wyglądać jak taka wata, napompowany - stwierdziła.