W poniedziałek pojawiła się informacja o tym, że 8-letni Kamil z Częstochowy nie żyje. Na początku kwietnia chłopiec trafił do częstochowskiego szpitala z rozległymi poparzeniami i złamaniami. Zgodnie z ustaleniami śledczych mały Kamil miał być maltretowany przez swojego ojczyma, Dawida B. 27-letni mężczyzna miał bić i kopać chłopca oraz przypalać dziecko papierosami. Dawidowi B. zarzucono także, że 29 marca próbował pozbawić chłopca życia, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu. Matka dziecka nie reagowała na to, co dzieje się jej dziecku.

Reklama

Kamil przebywał w szpitalu przez 35 dni. Lekarzom nie udało się go uratować. Jak przekazało Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, chłopiec odszedł w poniedziałek rano.

Joanna Racewicz o śmierci 8-letniego Kamila: Dlaczego byłeś głuchy na wołania dziecka?

Joanna Racewicz zamieściła w sieci post, w którym ubolewała nad losami chłopca.

Reklama

Dlaczego nie było cudu, wszechmocny Panie Boże? Tylu prosiło. Dlaczego byłeś głuchy na wołania dziecka? Dlaczego, razem z Tobą, milczeli wszyscy? Mały, bezbronny chłopiec w łapach oprawcy. Częstochowska Golgota Twego kolejnego synka. Tamta ponoć miała sens, choć trudno pojąć - napisała.

Jej zdaniem dyskusje na temat ułomności polskiego prawa w takich sytuacjach nie wystarczą, bo "gdzieś za ścianą jakiś kolejny Kamil woła".

(...) Dałeś wolną wolę nawet wcielonemu złu. Straszysz piekłem i fundujesz je na ziemi rękami stworzonego na obraz i podobieństwo. Ratunek przychodzi za późno. Już nie boli. Panowie w garniturach będą grzmieć o karach. Ktoś zatroszczy się o kodeks, że ułomny. Pokiwają głowy, poleją się łzy, załamią ręce. A gdzieś za ścianą jakiś kolejny Kamil wola. O chwilę ludzkiej uwagi. O nieobojętność. O głos sprzeciwu. By kolejna śmierć nie spadła z nieba (...) - czytamy.