>>>11 września - od zamachów minęło osiem lat

W czasie, kiedy to się stało, byłem akurat w Gdyni na Festiwalu Filmów Fabularnych. Pamiętam, że nagle dotarła ta wiadomość i pojawił się taki pomysł, żeby przerwać tę galę. Pamiętam, że dyrektor festiwalu Maciej Karpiński zdecydował, że nie przerywamy, ale miał wystąpienie między projekcjami i w pewnym sensie oddał hołd temu, co się stało.

Reklama

Myślę, że każdy z nas, kiedy to się zdarzyło, śledził te wydarzenia. Nie można było oderwać wzroku od ekranów telewizorów. Widok płonących wież WTC to coś, co zapamiętuje się na całe życie. Wszyscy odrywaliśmy się od swoich zajęć, żeby śledzić wieści z Nowego Jorku.

Gdy zobaczyłem zamach w telewizji, poczułem pewien niepokój. Mimo że stało się to bardzo daleko od Polski, to właśnie to uczucie przeważało. Zastanawiałem się, co to oznacza dla Ameryki, co to oznacza dla świata. Od tego momentu okazało się, że żyjemy w zagrożeniu i że jest ono realne i bardzo poważne. Niezależnie od tego, co się dalej stało, terroryści odnieśli spory sukces. Wywołali niepokój w ludziach, który od tamtego czasu, siedzi w każdym z nas. Poza tym sprawili, że podróżuje się gorzej. Za każdym razem kiedy przechodzę kontrolę na lotnisku i muszę zdejmować pasek czy buty, myślę sobie, że to jest właśnie zwycięstwo terrorystów.