Kosmetyki w PRL-u charakteryzowały się często prostotą składu, ale miały także swój unikatowy styl. Wiele z nich pozostaje kultowymi do dziś, budząc sentyment i ciekawość. Zrozumienie historii i specyfiki tych produktów pozwala nie tylko lepiej poznać przeszłość, ale także dostrzec, jak bardzo zmienił się rynek kosmetyczny na przestrzeni lat.

Reklama

Produkty dostępne w tamtym czasie były często wynikiem ograniczeń surowcowych, a jednocześnie, właśnie przez te ograniczenia, skutkiem polskiej kreatywności. Kosmetyki z tamtego okresu cechowała mieszanka naturalnych substancji z niewielką ilością dostępnych syntetyków.

Zagraniczne kosmetyki były w PRL luksusem

W czasach PRL były najczęściej produkowane przez państwowe spółki, takie jak Pollena-Uroda, Fabryka Kosmetyków Miraculum, Pollena-Ewa, grupa INCO oraz Ostrzeszowska Fabryka Chemiczna. Porównując je ze współczesną ofertą, wybór był mocno ograniczony. Zagraniczne kosmetyki można było co prawda kupić w Peweksie, ale nie każdego było na to stać, a jeżeli już to, stawały się skarbem, który przez lata stał w łazienkach na honorowym miejscu.

Reklama

O aktorkach, piosenkarkach czy żonach polityków plotkowano, że przywoziły ekskluzywne kosmetyki z zagranicznych podróży.

Tak zaopatrzone sklepy w PRL były rzadkością. Perfumy i kremy najczęściej kupowano w kioskach RUCH-u. / NAC
Reklama

Kosmetyki były towarem deficytowym i nawet jeśli były produkowane w Polsce, to były drogie i trudno dostępne. Były używane oszczędnie, a perfumy, często tylko na specjalne okazje.

Krem Nivea - symbol luksusu w PRL

Kremy były podstawą pielęgnacji w czasach PRL. Najbardziej znane to "Krem Nivea", który był symbolem luksusu, oraz krem oliwkowy, który zyskał popularność dzięki swojej uniwersalności i dostępności. Ich główne składniki to przede wszystkim naturalne tłuszcze i oleje.

Krem "Nivea" produkowany był w charakterystycznym, granatowym opakowaniu z białymi napisami. Był to krem tłusty. Stosowano go przez cały rok do twarzy i rąk. Wiele gwiazd epoki PRL, pytana nawet po latach o sekret ich urody, wymieniało właśnie ten krem.

Czystość w stylu retro, czyli szare mydło

Mydła w PRL były proste, ale skuteczne. Popularne było szare mydło "Biały Jeleń". Wykorzystywano je także gospodarczo. Miało szerokie zastosowanie, od prania po mycie ciała, zwłaszcza gdy na skórze były ranki, egzemy czy trądzik. Do dziś niektórzy dermatolodzy uważają, że najlepsze do mycia ciała (bo najmniej uczulające) jest szare mydło.

Dostępne były także białe mydła toaletowe. Znane były także marki "Karat", "Tukan", "Zefir" czy "For you". Dla dzieci popularne były "Bambino", "Kajtek" i "Jacek i Agatka". Wśród mydeł zapachowych prym wiodły mydło lawendowe, różane, a także "Zielone jabłuszko".

Zamożniejsi obywatele mogli pozwolić sobie na zakup kosmetyków w Peweksie. / NAC

Włosy myto szamponem "Familijnym". Jak nazwa wskazuje, stosowała go cała rodzina i był idealny do każdego rodzaju włosów. Do włosów tłustych i normalnych polecany był "Szampon pokrzywowy". Dla dzieci przeznaczony był szampon Bambi. Mniej popularne były szampon drożdżowy czy szampon jajeczny.

Zamiast trudno dostępnych odżywek, używano wody brzozowej. Nadawała ona włosom puszystość. Wodę płukano też octem lub używano nafty kosmetycznej. Jeśli miało się szczęście, zdarzało się "upolować" w sklepie emulsję do włosów "Gloria".

Perfumy w PRL - nuta kwiatowa, choć dusząca

Perfumy w PRL to przede wszystkim "Być Może" dla kobiet, a także "Pani Walewska". Zapachy te były intensywne, wręcz momentami duszące, oparte na nutach kwiatowych i drzewnych. Popularne były jaśmin, piwonia, irys, konwalia, narcyz i tuberoza.

Perfumy "Pani Walewska" produkowane były w naszym kraju od lat 70. Miały fioletową butelkę w kształcie łezki, która miała przypominać kapelusz Napoleona. Produkowała je firma Miraculum. Można było je kupić w niektórych kioskach i Peweksach, ale były trudno dostępne. Reklamowane były jako "oręż dany do dyspozycji każdej kobiety, która poprzez umiejętne podkreślanie uroku osobistego pragnie zawładnąć uczuciami Napoleona swojego życia".

Kosmetyki dla kobiet: seria Sawa produkowana przez fabrykę wyrobów perfumeryjnych i kosmetycznych Pollena-Uroda w Warszawie i emalie do paznokci firmy Pollena-Ewa z Łodzi. Warszawa, 1977 r. PAP/Wojciech Kryński / PAP / Wojciech Kryński

Łatwiej było nabyć w kioskach RUCH-u wodę toaletową "Być Może", a także "Jaśmin", "Konwalia" i "Sekret", które także miały jak na owe czasy eleganckie flakony. Popularne były także wody marki Florina np. Florina kwiatowa czy Florina jaśminowa.

Trudne do zdobycia, ale bardzo trendy w owych czasach, były perfumy Currara. Hasłem perfum było: "Currara – kusi i zniewala". Reklamowała je łuczniczka przedzierająca się przez mazurskie lasy, które udawały amazońską dżunglę, wypuszczająca strzałę z grotem nasączonym trującą kurarą.

Pod koniec PRL-u w Peweksie można było kupić perfumy Kobako (Bourjois), Masumi (Coty), Chanel nr 5 (Dior) i Opium (Yves Saint Laurenta).

Kosmetyki w PRL miały dużo naturalnych składników, a mniej syntetycznych dodatków, jednak ich asortyment był ograniczony. / NAC

Czym robiono makijaż w PRL?

Do makijażu używano głównie produktów marki Celia. Były to pudry prasowane, pomadki, szminki, tusze do rzęs - w kamieniu lub tubce (!). Produkowano także lakiery do paznokci. W Peweksie można było kupić angielski puder Yardley’a.

Tusz w kamieniu nazywany był "plujką" bo by go użyć, należało kamień zwilżyć wodą i dopiero nałożyć na szczoteczkę. Niektóre panie po prostu pluły na kamień i rozrabiały maskarę ze śliną. Podobno trzymała się na rzęsach lepiej niż z dodatkiem wody. Pomadka Celia miała kolor zielony, a po nałożeniu na usta zmieniała się…w malinowy róż!

Kosmetyki epoki PRL-u w dzisiejszych czasach można uznać za… ekologiczne! Miały mały dodatek substancji syntetycznych, oparte były głównie o naturalne ekstrakty, i miały w większości papierowe opakowania. Mydła, takie jak wspomniane szare, przypominały te popularne obecnie i reklamowane jako "hand made".

Nie było jednak takiego ogromu różnorakich kosmetyków. Nie produkowano balsamów do ciała, ani podkładów pod makijaż. Na rynku trudno dostępne były kremy do opalania czy olejki i nie było mowy o wybieraniu ich pod kątem odpowiedniego filtru przeciwsłonecznego. Na sklepowych półkach można było znaleźć raptem kilka produktów np. krem Solaris czy Sombrero, olejki Mirasol czy Unisol albo krem od Celii czy olejek od Floriny.

Jednym słowem kosmetyki z czasów PRL epatowały naturalnością i ekologicznym podejściem. Jeśli zobaczymy na rynku tusz w kamieniu lub tubce - to nie będzie to "nowy" wynalazek, a powrót do przeszłości. Podobnie jak suche szampony, szampony w mydle czy kremie, octy kosmetyczne nie są ani wynalazkiem obecnych koncernów kosmetycznych, ani Tik Toka, czy Instragrama. Zane były już w latach 20. XIX w., czyli nawet przed epoką PRL-u.