Zadaniem prezenterek telewizyjnych z okresu PRL było odzwierciedlanie oficjalnego stanowiska rządu. Programy, które prowadziły, obejmowały wiadomości, komentarze polityczne, pokazy kulturalne oraz segmenty edukacyjne. Mimo że przekazywały wiadomości dostosowane do treści ideologicznych, robiły to w sposób tak profesjonalny i elegancki, że podbiły serca Polaków. Widzowie żegnali się z nimi z żalem, gdy odchodziły z telewizji. Do dziś wspominane są z nostalgią i sentymentem. Zobacz, jak wyglądały początki i kariera tych znanych prezenterek oraz co robią dziś.
Krystyna Loska myślała o zakonie
Krystyna Loska nie myślała o karierze prezenterki. Krążą anegdoty o tym, że chciała pójść do zakonu. W końcu wybrała się na studia do szkoły teatralnej, ale przerwała je na drugim roku z powodu ciąży. Po urlopie macierzyńskim zdała eksternistycznie egzamin i w 1962 roku zaczęła pracę w telewizji. Najpierw 10 lat w TVP Katowice, a następnie w TVP w Warszawie. Prowadziła festiwale w Opolu, Sopocie, Zielonej Górze. Znana była z tego, że nie czytała z kartki, tylko recytowała program z pamięci.
Uważam, że jeśli już mam zapraszać na jakiś program, to przecież jest to o wiele bardziej przyjemne, jeśli zapraszam, patrząc telewidzowi w oczy, a nie zaglądając do kartki - mówiła nie raz w wywiadach.
Podobno przynosiła szczęście polskiej reprezentacji piłki, zapowiadając jej mecze.
Z telewizji odeszła w 1994 roku po 35 latach pracy. Była prezenterką w telewizji podczas rządów 14 jej prezesów. Gdy pożegnała się z TVP, wciąż zajmowała się konferansjerką.
W 2011 roku zdiagnozowano u niej zespół takotsubo tzw. syndrom złamanego serca. Choroba objawia się dusznościami i bólem w klatce piersiowej. Powoduje go nadmierny stres. Pani Krystyna ma dziś 86 lat. Choć ma mieszkanie w Warszawie, od dłuższego czasu mieszka ze swoją córką i jej mężem w domu w Otwocku. Czasami bierze udział w ważnych wydarzeniach kulturalnych. Towarzyszy też czasem na scenie w roli prezenterki, swojej córce - Grażynie Torbickiej, która poszła w jej ślady.
Bogumiła Wander na przesłuchaniach pokonała 200 osób
Bogumiła Wander swoją karierę zaczęła w łódzkim oddziale telewizyjnym. Była na trzecim roku studiów na Wydziale Filozoficzno-Historycznym, gdy zgłosiła się do telewizyjnego konkursu. Pokonała aż 200 chętnych.
Byłam na trzecim roku, gdy przeczytałam w gazecie anons o konkursie na prezenterów w Łódzkim Ośrodku Telewizyjnym. Sama nie planowałam brać w nim udziału. Popchnął mnie tam ktoś z rodziny. Poszłam do dobrej fotograf przy ulicy Narutowicza i wysłałam zgłoszenie. Konkurs był wieloetapowy. Wzięło w nim udział ponad 200 osób. Do ostatniego etapu dostałam się ja i cztery inne osoby. No i wybrali mnie - mówiła w wywiadach.
Dość szybko, bo 5 lat później, zaczęła pracę w stołecznym oddziale TVP. Zapowiadała na żywo programy w TVP 1 i TVP 2. W latach 1979 - 1982 roku przebywała z mężem w Brukseli. Po powrocie ukończyła podyplomowe studia dziennikarskie, a obok pracy spikerki, prowadziła też teleturniej "Panie na planie" oraz magazyn baletowy "Życie na pointach". Odeszła z telewizji w 2003 roku. Uważała, ze praca prezenterki była wymarzoną posadą.
Czy ten zawód nie był nudny? Uważam, że był idealny dla kobiety. Szłam do pracy na 13, więc zdążyłam ugotować obiad, wyprasować sobie sukienkę, umyć włosy, uczesać się. Dodam, że nigdy nie korzystałam z pomocy wizażysty, ubierałam się we własne kreacje, sama się malowałam. Z telewizji odeszłam w 2003 r., bo za rządu pana Roberta Kwiatkowskiego ta instytucja przestała mi odpowiadać… - powiedziała w wywiadzie z "Super Expressem" zaraz po odejściu z telewizji.
Po odejściu z telewizji wyszła ponownie za mąż za żeglarza Krzysztofa Baranowskiego i skupiła na życiu rodzinnym. W 2000 roku media obiegła smutna wieść, że lubiana gwiazda choruje na Alzheimera. Przebywa w specjalistycznym ośrodku. W tym roku pani Bogumiła ukończyła 80 lat.
Obecnie Bogusia żyje w innym świecie i nie ma nawet świadomości, że była wielką gwiazdą. Nie poznaje mnie. Oddałbym wszystko, by mnie pamiętała – mówił w rozmowie z "Dobrym Tygodniem" mąż pani Bogumiły.
Bożenę Walter przed kamerą posadziła koleżanka
W telewizji zadebiutowała jako spikerka w 1967 roku. Prowadziła programy rozrywkowe m.in. "Telewizyjny Ekran Młodych". Była także jedną z osób odpowiedzialnych za wielogodzinny blok programowy Studio 2. Była też współautorkę kultowego programu dla dzieci i młodzieży "5-10-15" i pomysłodawczynią rozrywkowego programu "Czar Par".
Do spikerowania trafiłam nie dzięki swoim predyspozycjom czy jakiejś szczególnej operatywności, ale dzięki Irenie Dziedzic. Posadziła mnie przed kamerą, zrobiła mi próbę i zdecydowała, że nadaję się do tej pracy. Potem poszła do prezesa Sokorskiego i oznajmiła mu, że ma kandydatkę na spikerkę. I tak to się zaczęło - wspominała po latach Bożena Walter w wywiadzie dla magazynu "Viva".
Karierę w polskiej telewizji publicznej zakończyła w 1997 roku, bo postanowiła wspierać męża Mariusza Waltera w tworzeniu stacji TVN. W 2001 roku zainicjowała powstanie Fundacji TVN "Nie Jesteś Sam" i była jej prezesem do 2016 roku. W ostatnich latach postanowiła skupić się na życiu rodzinnym.
Żałuję, że nie miałam więcej czasu dla dzieci, gdy były małe. Ciągle byłam zabiegana. Teraz na pierwszym miejscu są wnuki. Gdyby ich nie było, to wszystko nie miałoby sensu — mówiła w rozmowie z magazynem "Viva!".
Edytę Wojtczak wypatrzyła gwiazda PRL, czyli Irena Dziedzic
Edyta Wojtczak pracowała jako księgowa w Wydziale Uzbrojenia Dowództwa Wojsk Lotniczych, gdy jej ówczesny chłopak w tajemnicy wysłał jej zdjęcie na konkurs organizowany przez tygodnik "Przekrój". Konkurs nazywał się "Piękne dziewczyny na ekrany". Edyta wygrała konkurs i znalazła się na okładce magazynu. Wtedy wypatrzyła ją znana prezenterka Irena Dziedzic i zaprosiła na przesłuchania do telewizji. Edyta ze swoją nienaganną dykcją od razu dostała pracę i w 1957 roku pojawiła się na szklanym ekranie. Fachu uczyła ją Irena Dziedzic
Byłam skromną szarą myszką, a teraz mówiłam do milionów. Telewizja odmieniła moje życie - wspominała w wywiadach.
Zapowiadała programy i prowadziła m.in. "Studio 2" oraz "Wielokropek". Widzowie ją uwielbiali. Znana była z profesjonalizmu, choć zdarzały jej się antenowe wpadki jak np. zapowiedź filmu dokumentalnego "Połów Duńczyka" zamiast tuńczyka. Jednak szybko jej je wybaczano. Była też konferansjerką na festiwalu w Opolu oraz Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. Możemy ją pamiętać także, z życzeń noworocznych, które składała razem z Janem Suzinem podczas sylwestrowych wieczorów przez 39 lat pracy w telewizji. W 1996 roku odeszła z telewizji publicznej do tworzącej się stacji komercyjnej TVN. Prowadziła tam program poranny "Między kuchnią a salonem". Z telewizją rozstała się w 1998 roku. Przez pewien czas prowadziła jeszcze audycję "Vademecum" na antenie Radia Zet.
Całe życie spędziłam w telewizyjnym okienku, więc rozstanie z widzami przeżyłam bardzo boleśnie - mówiła w wywiadzie z "Viva".
W tym roku pani Edyta skończyła 87 lat. Mieszka samotnie w Warszawie (mąż wyemigrował w latach 80. do USA i tam zmarł). Unika życia publicznego, choć czasami jest widywana na premierach teatralnych.