>>>Polskie drogi gorsze niż w Bangladeszu

Raport Światowej Organizacji Zdrowia nie mówi tak naprawdę niczego nowego o stanie bezpieczeństwa na naszych drogach. Od dawna wiadomo, w jakim stanie są nasze autostrady, o ile w ogóle można o nich mówić. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że ilości dobrych odcinków dróg w Polsce, są śladowe.

Reklama

Na naszych drogach giną co roku tysiące osób. Aby zmniejszyć liczbę nieszczęśliwych wypadków, wycina się np. rosnące przy trasach drzewa. Nie to jest jednak problemem. Po pierwsze stan nawierzchni naszych dróg jest fatalny. Po drugie brak nam autostrad z prawdziwego zdarzenia, takich jak chociażby w Niemczech czy Austrii.

Jazda naszymi drogami to horror. Nie tylko ze względu na ich zły stan, ale i z powodu wielkiej ilości radarów rozsianych po całej Polsce. Jest to kolejna bzdura, która tak naprawdę niczego nie załatwia, a tylko utrudnia jazdę.

Reklama

Jadąc po zagranicznych drogach, można się odprężyć i spokojnie, w dobrych warunkach dotrzeć do celu. W Polsce kierowcy nie mogą na to liczyć. Co jakiś czas można napotykać kawałek trochę lepszej trasy, który skłania do szybszej jazdy. A to niestety przyczynia się do potwierdzonych w raporcie licznych wypadków drogowych. Ludzie po prostu nie umieją jeździć po polskich autostradach. Najpierw zatem powinno się zbudować bazę, a potem dopiero wymagać od kierowców poprawnej jazdy. To jakość polskich tras sprawia, że kierowcy są sfrustrowani.
CZYTAJ DALEJ...



Kiedy patrzę na Niemców, to jestem pełen podziwu, jak oni rozwiązują wszelkie swoje inwestycje drogowe i nie tylko. Moglibyśmy się od nich uczyć porządku, programowania i konsekwencji w realizacji, gdyż my, niestety, nie potrafimy niczego budować. Nasze działania nie przebiegają wedle żadnego konkretnego planu. Zaczynamy coś robić, a potem się z tego wycofujemy. I tak niestety cały czas. Jesteśmy krajem dyskutantów. Wszyscy rozmawiają, rzucają piękne hasła, ale nic z tego nie wynika. Powinniśmy mieć trochę więcej pokory, jako naród, żeby móc się od innych narodów uczyć.

Reklama

Jesteśmy specjalistami w budowaniu kwiatuszków na drogach. Tu ładny kwiatuszek, tam wazonik, tylko że te elementy nie łączą się w żadną całość, która byłaby wynikiem realizacji jasnej koncepcji. Niech to trwa 15 lat, ale będzie tworzone konsekwentnie. Jak można było zbudować autostradę bez odcinka ze Strykowa do Warszawy? Nasza stolica jako jedyna nie ma żadnej autostrady. Martwi także bardzo zły stan budowanych nawierzchni polskich dróg. Są one często celowo cieńsze, aby po kilku zaledwie latach można je było wymienić na nowe. Ktoś musi mieć w tym interes.

Obecnie działająca Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaczęła wreszcie robić wszystko tak, jak na leży. Zaczęła działania od zmian w prawie. Tak też zrobił Helmut Kohl, zostając kanclerzem Republiki Federalnej Niemiec. Otrzymał on w swoje ręce kraj bez dróg. Co zrobił jako pierwsze? Zawiesił obowiązujące prawa dotyczące ekologii. Zdecydował, że najpierw trzeba zacząć budować kraj, a dopiero potem będzie można się zająć środowiskiem. U nas wciąż jest wielka draka o Rospudę. A to jest najbardziej zaśmiecone miejsce w Polsce. I gdzie tu jest konsekwencja?