Dożywotnia utrata prawa jazdy to moim zdaniem zbyt radykalne rozwiązanie. Surowe kary jeszcze nigdy nie powstrzymały ludzi od łamania prawa. Jestem zdeklarowanym przeciwnikiem tego pomysłu i wielu fachowców przyznaje mi rację.

Przede wszystkim jak coś się robi na zawsze, to potem nie można już tego cofnąć. To jak z datą śmierci - jest pewna. Nie można kogoś potem zrehabilitować, pozwolić mu wrócić do społeczeństwa czy pracować nad sobą. A przecież gdyby nawet prześledzić żywoty świętych, to okazuje się, że wśród nich była masa łajdaków, pijaków i cudzołożników.

Reklama

Sami jesteśmy sobie winni tej plagi pijanych kierowców. Jakim cudem? Bo sprowadziliśmy kwestię jazdy po alkoholu do jakiegoś absurdu. Dopuszczalna norma to 0,0 w związku z tym wszystko co ją przekracza zawyża statystyki, a w innych krajach limity są przecież zdecydowanie wyższe. Skupiliśmy się na tym tak bardzo, że przestaliśmy zwracać uwagę na inne przyczyny wypadków.