>>> A Tobie z czym kojarzy się Polska?

To bardzo dobrze, że Polacy szukają swojej tożsamości w historii. Prawdę mówiąc, nie widzę tu innej metody. Znawcy zjawiska pewnie się ze mną zgodzą. Można sobie oczywiście wyobrazić, że któryś z polskich sportowców lub gwiazd zrobi naprawdę wielką, światową karierę, na miarę Justina Timberlake’a czy Cristiano Ronaldo i powstanie z tego element integracyjny, jaki związany był np. z legendarnym dziś meczem na Wembley w 1973 i sukcesami kadry piłkarskiej oraz olimpijczyków, ale realnie – nic takiego się nie zapowiada.

Reklama

Pozostaje nam więc historia jako najlepsze narzędzie integracji. Ale historia zupełnie inaczej traktowana, niż robią to wyspecjalizowane instytucje państwowe. One robią wszystko, aby nas historią zanudzić, przestraszyć i obrzydzić. Są to ponure i nudne uroczystości „na cześć”, związane z martyrologią, rocznicami przegranych bitew i wielkich zdrad.

Kto z młodych ludzi, pytam, chce budować swoją tożsamość na przynależności no narodu „looserów”? Ponadto kompletnie zawłaszczone politycznie przez środowiska tzw. „patriotyczne”, żeby nie powiedzieć - narodowo-katolickie. Są one uwikłane w bieżące spory i często obnażają moralną małość tych, którzy powiewają narodowymi sztandarami tylko po to, żeby zrobić drobną przykrość politycznym wrogom. Proszę się potem nie dziwić że przyzwoici ludzie, którzy to widzą, czują nie patriotyzm, ale obrzydzenie i zawstydzenie.

Reklama

Wystarczy spojrzeć na Stany Zjednoczone, które tak często podkreślają wagę osoby Jerzego Waszyngtona i ojców założycieli USA, a Deklaracja Niepodległości ma dla obywateli wartość kultową w ich kraju. Oni, wbrew pozorom, są bardzo zwróceni w kierunku patriotyzmu historii swojej ojczyzny. Ale to jest historia integrująca, a nie nastawiona na eskalowanie podziałów.

Takim elementem integrującym może być np. to, co reprezentuje sobą katedra na Wawelu. Jest to historia dawna, ale eksponująca dzisiejsze wartości: Rzeczpospolita była krajem wielkim, potężnym i ważnym. Wiele z jej terytoriów (jak Prusy Królewskie) same się do niej przyłączyło, korzystając z jej siły, ale też wolności i tolerancji. To, że Polska była krajem wielonarodowym i tolerancyjnym, stanowiło o jej sile, a nie słabości.

W historii o wiele nowszym momentem integrującym Polaków jest z pewnością Sierpień ’80 i wszystko, co się od niego zaczęło, czyli pokojowa transformacja. Wiedza na ten temat jest znikoma. Wtedy naprawdę patrzył na nas z zachwytem cały świat, a "Solidarność" pokojowo zdekonstruowała najgroźniejsze imperium świata. Nie dziwię się, że młodzi Polacy nie wiedzą zbyt wiele na ten temat. Liczni specjaliści od „polityki historycznej” dbają o to, żeby mieli wodę w głowie. Chce się za wszelką cenę zburzyć wizerunek Lecha Wałęsy, znanego na całym świecie i traktowanego na równi z Dalajlamą, Ghandim czy Martinem Lutherem Kingiem. Dla mnie jeszcze ważniejszym symbolem był i jest Jacek Kuroń.


Reklama

Kolejnym bardzo ważnym symbolicznie i integrującym, bardzo już współczesnym wydarzeniem było wstąpienie Polski do Unii Europejskiej. Młodzi, którzy wyjeżdżają teraz za granicę, są prawdziwymi Europejczykami, ludźmi otwartymi na nową rzeczywistość, w jakiej przyszło im żyć. Są ich miliony. Kiedy wrócą, a wiem, że większość to zrobi, Polska nie będzie już takim samym krajem. Przyniesie to przyspieszenie cywilizacyjne, największe w skali setek lat. Wtedy już nikt nie uwierzy rozmaitym Samoobronom, Wszechpolakom i Radiom Maryja, że Niemcy nas wykupią, Brytyjczycy wynarodowią a laiccy Francuzi - pozbawią wiary.


Wierzę, że momentem, w którym zrozumiemy wagę najnowszych zmian, będzie Euro 2012. Wówczas wszyscy docenią Polskę i zobaczą w niej to, co najlepsze. To będzie taki nasz egzamin maturalny. I jestem pewien, że zdamy go pomyślnie.