Ekranizacja "Wojny polsko-ruskiej" to zdecydowanie hit tego roku. Bardzo bałem się tego przedsięwzięcia, bo jestem zagorzałym fanem książki. Na szczęście okazało się, że zupełnie niepotrzebnie, film wyszedł wręcz fenomenalnie. Kolejne pozytywne zaskoczenie i znów rodzima produkcja to "Galerianki".

Reklama

To, co jednak ucieszyło mnie najbardziej, to ilość ludzi, która wybrała się na te filmy do kina. Dzikie tłumy - ponad 600 tysięcy ludzi. To dwa razy więcej niż na osławiony"Rewers" - swoją drogą wyjątkowo pretensjonalny i sztuczny. Jestem mile zaskoczony postawą Polaków, że wybrali coś ambitnego zamiast kolejnej głupiej komedii. Powiem więcej, jestem zdumiony.

Jednocześnie ci sami Polacy bardzo mnie rozczarowali. Nie rozumiem, jak ponad 30 tysięcy z nich mogło kupić najnowszą płytę Agnieszki Chylińskiej. Dla mnie to kataklizm artystyczny, jakby ktoś pomieszał musztardę z dżemem. Tłumaczę sobie jednak, że ludzie nabrali się na magię programu "Mam talent" - przecież to nie mógł być przypadek, że płyta wyszła przed samym finałem!