Jak twierdzi "Fakt":
- Tylko suche informacje wysyłane pocztą elektroniczną, dotyczące głównie opieki nad synem. I to bardzo sporadyczne.
Niestety, właśnie tak wyglądają teraz kontakty między Alicją Bachledą-Curuś i Colinem Farrellem. Ich wielka miłość znajduje bardzo smutne zakończenie.
Oboje najwyraźniej mają siebie już tak dosyć, że unikają jak ognia nie tylko spotkań oko w oko, ale nawet rozmów telefonicznych. – Szczególnie Colin nie znosi wielogodzinnych rozmów ze swoją byłą dziewczyną. Do niedawna Alicja w chwilach załamania albo złości dzwoniła do niego niezależnie od pory. To były rozmowy pełne żalu i wyrzutów, w których nie brakowało złych emocji – mówi nam informator.
Irlandzki gwiazdor najwyraźniej nie lubi problemów, bo jak się dowiedzieliśmy, to właśnie on po dramatycznych rozmowach z matką swojego dziecka zażyczył sobie kontaktów wyłącznie za pomocą poczty elektronicznej. W mailach, które sobie wysyłają, ponoć nie widać już nawet śladów gorącego uczucia, które jeszcze do niedawna ich łączyło.
O czym więc teraz piszą? Alicja chce przede wszystkim wiedzieć, jak Farrell wyobraża sobie podział obowiązków związanych z wychowaniem syna Henry'ego Tadeusza. Według naszych informacji, Colin odpisuje z rzadka i zdawkowo. I wciąż zasłania się brakiem czasu oraz kolejnymi aktorskimi wyzwaniami. Nasz informator zdradza, że Alicja taką postawą jest bardzo rozczarowana i czuje się coraz bardziej samotna w Los Angeles.
Jeśli Colina nie stać na szczerą rozmowę, to wygląda na to, że jego medialny wizerunek odmienionego wrażliwca bardzo różni się od tego, jaki gwiazdor jest naprawdę. A może Irlandczyk trzeźwo uznał, że na jakiekolwiek rozmowy jest już po prostu za późno?