>>>Za dwa lata pomknie przez Polskę TGV
Niestety, Polska wciąż się cofa, szczególnie jeśli chodzi o kolej oraz instytucje, które mają coś wspólnego z państwem. Obecnie wszyscy walczą, aby utrzymywać twory komunizmu. Ludzie chcieliby, żeby wszystko było tak, jak do tej pory, czyli żeby KGHM i stocznie były państwowe, ale przede wszystkim, żeby państwo do wszystkiego dopłacało.
Komuna jest wszędzie, w szczególności na kolejach państwowych. I dla kolejarzy byłoby najlepiej, żeby w ogóle nie było pociągów, a oni mieli tylko swoje etaty i związki zawodowe. To wszystko jest jedną wielką kpiną.
Przykładem tego jest cała historia ze stoczniami. Kiedy Rakowski chciał się zająć prywatyzacją stoczni, to nikt mu na to nie pozwolił, a teraz, po latach znów jesteśmy w tym samym punkcie. Winą za złą sytuację obarczamy teraz Katarczyków. A przypomnijmy sobie, czemu wcześniej nie zgadzano się na zajęcie sprawą stoczni? Bo uważano, że to nasza kolebka. Cała Polska jest jedną wielką kolebką.
Potrzeba nam w tym wszystkim trochę rozsądku. Chciałem nawet kiedyś stworzyć Partię Rozsądku. Miała się nazywać Polska Partia Rozsądku, ale w skrócie wychodziłoby PPR, a to budzi pewne skojarzenia. Na pierwsze posiedzenie partii przyszło nawet sporo osób, ale później zabrakło mi rozsądku, żeby to wszystko dalej prowadzić.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
A co do pociągów jeżdżących z prędkością 200 km/h, to takie jeździły już po II wojnie światowej w niektórych krajach europejskich. Będę bardzo szczęśliwy, jeżeli jakikolwiek szybszy pociąg ruszy w najbliższej przyszłości. Za Gierka pociągi relacji Warszawa-Kraków jeździły 2 godziny 30 minut. Teraz już mamy w rozkładzie 3 godziny, czyli pociągi już jeżdżą znacznie wolniej, niż jeździły. Także mam nadzieję, że wrócimy chociaż do tego, co było za Gierka.
Nie ukrywam, że jeżdżę pociągami bardzo często i widzę, jak wygląda nasza polska kolej. Najmłodsze wagony sypialne mają 36 lat, a większość pamięta Gomułkę. Poza tym w polskich wagonach dalej pali się węglem. Nawet nie ma elektrycznego ogrzewania. To średniowiecze!
A pomyślmy, ile pieniędzy zostało przeznaczonych na restrukturyzację kolei. Od 1989 roku państwo wpompowało w ten dział infrastruktury olbrzymie sumy, za które spokojnie można by było kupić mnóstwo nowych pociągów, i podejrzewam, że gdyby wykorzystać te pieniądze w należyty sposób, to bylibyśmy najlepiej zaopatrzonym w pociągi krajem. A to wszystko wpłynęło na konta ludzi, którzy walczą o miejsca pracy, których jest dwa razy za dużo. A kiedy ci kolejarze mają czas pracować, skoro ciągle muszą walczyć o miejsca pracy? Już samo to jest męczące. A poza tym trzeba pamiętać, że całe rodziny kolejarzy mają przejazdy za darmo.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Mniej państwa w państwie. I powinniśmy brać przykład z Zachodu - kolei francuskich czy niemieckich. Wystarczy, żebyśmy podpatrzyli inne kraje i wdrożyli w życie gotowe sposoby postępowania. W innych krajach nie ma, tak jak u nas, 27 związków zawodowych. Trzeba to wszystko inaczej rozwiązać logistycznie. Polacy nie muszą wymyślać niczego nowego. Wystarczy tylko skorzystać ze sprawdzonych pomysłów.