O tym, że jego córka wydała się za Łapickiego, dowiedział się z "Super Expressu": "Mam żal do Kamili. Żeby chociaż zawiadomiła mnie o ślubie. Pewnie i tak bym nie przyjechał, bo nie mam jak" - mówi dziennikarzowi tabloidu. "Nie potępiam tego małżeństwa, ale to jest dla mnie bolesne. Szczególnie to, że o ślubie córki dowiedziałem się z prasy".

Reklama

Jest także zagniewany na Andrzeja Łapickiego - nie pojmuje, jak taki dżentelmen zapomniał o dobrych manierach i nie przyszedł przedstawić się ojcu ukochanej:

"Wypada złożyć wizytę. Jestem przecież szanowanym facetem. Zwykła kultura nakazuje odwiedzić przyszłego teścia. Nie zasługuję na takie traktowanie przez rodzinę".

Boli go, że córka nie przychodzi, nie opiekuje się nim. Pomocą służą mu sąsiedzi oraz siostra:

"Był okres, że Kamila przychodziła i mi pomagała. Ale zawsze chciała pożyczyć chociaż ze 20 zł. Najwyraźniej wstydzi się ojca kaleki" - stwierdza pan Wojciech, który cierpi na schorzenie, które powoduje deformację kości, powoduje powiększanie się narządów wewnętrznych i grubienie skóry.

Zdradza także, że on i matka Kamili są po rozwodzie - rozstali się, gdy dziewczynka miała rok, ale wciąż razem mieszkali. Była żona wraz z Kamilą i jej bratem Jankiem opuściła warszawskie mieszkanie Wojciecha zaledwie pięć lat temu:

"Przez wszystkie te lata moje relacje z córką były bardzo dobre. Staram się nie załamywać. Jestem człowiekiem pełnym humoru. Piszę, komponuję. Twórczość jest siłą motoryczną".

Przecież artysta z artystą zawsze się dogada - może więc ten szczery wywiad zachęci państwa Łapickich do złożenia wizyty teściowi?