Jest recesja i nie powinno nikogo dziwić, że dotknęła ona także i branżę filmową. Oszczędności szuka się w każdej dziedzinie naszego życia. Także i kultura ucierpi na kryzysie. Produkcja filmowa nie jest niestety z góry skazana na sukces. Powstają filmy, które się nie zwracają bądź są po prostu nieudane. Zależy to często od szczęścia. Ani reżyser, ani aktorzy nie gwarantują tego, że produkcja będzie udana.
Wraz z moimi kolegami zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji, jaka czeka branżę filmową, i w jakiś sposób jesteśmy już na to przygotowani. Z pewnością utrzymają się produkcje filmowe, takie jak seriale czy komedie. Telewizja będzie chętniej i częściej oglądana, ponieważ ludzie z braku pieniędzy nie będą nigdzie wychodzić, a czas zaczną spędzać w domu. W Ameryce podczas recesji w latach 30. sytuacja była bardzo podobna. Ludzie najczęściej oglądali właśnie komedie w kinach. Nie było bowiem wtedy szeroko dostępnej telewizji. Teraz to ona święci triumfy.
Ja w tym roku miałem zagrać w trzech filmach, w jednym z nich główną rolę. Zostały one odwołane bądź przesunięte na czas nieokreślony. Podobna historia dotyczyła rozpoczęcia prac nad "Westerplatte", które głównie ze względów finansowych, zostały przełożone.
W przypadku kinematografii marksistowska zasada, że ilość przechodzi w jakość, nie zdaje egzaminu. Miejmy zatem nadzieje, że ta mniejsza ilość filmów zaspokoi chociaż nasze oczekiwania artystyczne.