Aktorka rzeczywiście nie należy do wiotkich eterycznych kobiet. Jednak czy to w jakikolwiek sposób wpływa na jej profesjonalizm? Oczywiście, że nie. Joanna ma tego świadomość. Podejrzewamy nawet, że jej niebezpieczne kreacje są rodzajem buntu przeciwko takim niemiłym opiniom.
Liszowska ma w głębokim poważaniu uwagi "życzliwych". Jak donosi magazyn "Świat & Ludzie", w pełni siebie akceptuje. Na pewno ma na to wpływ fakt, iż jej życiowy partner Ola Serneke jest wielbicielem zdrowych dużych kobiet.
"Nie jestem kobietą, która będzie żyła na liściu sałaty. Kocham i jestem kochana, akceptowana" - podkreśla aktorka.
Joasia nie odmawia sobie niczego - je to, na co ma ochotę. Uwięzione w klatce show-biznesu gwiazdki na pewno jej zazdroszczą, pochylając się nad swoim obiadem w postaci połówki jabłuszka.
ZOBACZ TAKŻE: