Większość krajów Europejskich przerzuciła się na tego rodzaju opodatkowanie i sam pomysł nie jest zły. Problem jednak polega na tym, żeby takie działania nie były restrykcyjne wobec ludzi sprowadzających auta używane. Stawki, które będą nakładane, powinny być ustalone w takich wysokościach, aby nie bić po kieszeniach najbiedniejszych. Bo dlaczego osoby najbogatsze, które kupują nowe samochody i stać je na to, mają być lepiej traktowane od tych, którzy latami ciułają i ledwo mogą sobie kupić stare wymarzone auto.

Reklama

Dobrze by było, żeby nasi politycy chociaż raz wyjechali z Warszawy, na przykład na Podlasie, i zobaczyli, że tam głownym samochodem jest stary, wieloletni volskwagen czy stary opel vectra. Ale należy pamiętać, że dla tych ludzi, którzy przesiedli się z jeszcze starszych fiatów 126p czy polonezów to jest sytuacja, w której Pana Boga za nogi złapali. Tam się żyje inaczej, a my wciąż mamy warszawocentryczne spojrzenie na kraj. Gorąco apeluję do tych, którzy te podatki ustalają, żeby o tym pamiętali. O tym, że robimy dopiero pierwszy krok w kierunku globalnej motoryzacji.

Nie możemy promować tych, którzy kupują najdroższe auta, jak porsche czy ferrari, bo tych ludzi stać na każdy podatek, a dla innych ludzi jest to już bardzo trudne, a efekt będzie taki, że wydadzą pieniądze na podatek i będą oszczędzać na naprawach tych samochodów. Połatają je sami w garażach i wtedy to dopiero będzie niebezpiecznie na naszych drogach.

A więc sam podatek tak, ponieważ ekologia jest w tej chwili tą przeszłością, od której nie odejdziemy, ale mądrze, ponieważ nie możemy zrzucać wszystkiego na barki zmotoryzowanych. Zdjęcie akcyzy z nowych samochodów wcale nie wpłynie na duży wzrost ich sprzedaży, ponieważ na nowy samochód nadal będzie stać naprawdę bardzo niewiele osób. Ceny samochodów w Polsce powoli wyrównują się z europejskimi, ale nasze pensje jeszcze długo ich nie dogonią.

Władza bardzo chętnie wprowadza podatek i stymuluje sytuację za pomocą kasy wyciągniętej od podatnika, natomiast nie robi tego, co robią inne kraje na świecie, na przykład nie pobudza sprzedaży nowoczesnych samochodów hybrydowych za pomocą takich akcji, jak np. w Londynie, gdzie tego typu samochody można parkować za darmo. Dlaczego nie ma tego w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu. Jest niby pomysł na dopłaty do nowych samochodów, ale na razie nie słychać na ten temat nic konkretnego, natomiast z tego, co widzimy, wynika, że czeka nas i podatek, i akcyza. Inaprawdę chciałbym widzieć w tej sytuacji jakieś plusy dla kierowców, ale ich nie ma. Jeszcze długo nie będzie nas stać na nowe samochody, więc przynajmniej pozwólmy Polakom cieszyć się starymi i nie dobijajmy ich tak wysokim podatkiem.

Reklama