Mężczyzna chwiejnym krokiem wszedł do komisariatu. Kiedy zobaczył umundurowanych policjantów, osłupiały wybełkotał: "Przepraszam, pomyliłem się. Nie tu chciałem przyjechać".

Policjantów zaintrygowało słowo "przyjechać", wyszli więc za mężczyzną. Ten zdążył już wsiąść na rower. Obyło się jednak bez spektakularnego pościgu.

Reklama

Po kilku metrach niecodzienny gość stracił równowagę i spadł z roweru. Okazało się, że miał 3,2 promila alkoholu. Pomyłkowa wizyta może go teraz kosztować dwa lata w więzieniu.