To dlatego w miniony weekend Kasię można było spotkać za ladą w sopockim butiku. Klientkom pomagała wybrać odpowiednią kreację, układała towar na półkach. Bez żadnych fochów pracowała 8 godzin dziennie. Córka szefa rządu zdradziła "Faktowi", że butik należy do wieloletniej przyjaciółki jej mamy.
Kasia mówi o niej: ciocia. "W tym butiku pracowałam już wiele razy. Teraz pracuje tam moja koleżanka. Chciała mieć wolny weekend, więc ciocia poprosiła mnie o pomoc i zastępstwo" - opowiada nam Kasia.
Córka premiera nie ma w pracy taryfy ulgowej. Nie przysługują jej dodatkowe przerwy czy inne przywileje. "Pracowałam normalnie, jak każdy sprzedawca w tym butiku, czyli od 11.00 do 19.00" - mówi "Faktowi" Kasia.
Niektóre z klientek przypatrywały się sprzedawczyni bardzo uważnie. Jednak żadnej nie przyszło do głowy, że sukienki podaje im córka Donalda Tuska. "Klientki mówiły, iż jestem łudząco podobna do Kasi Tusk. Niektóre uważały nawet, że jestem od niej ładniejsza. To było miłe i zabawne" - śmieje się Kasia.