Na oficjalnej stronie Dody możemy przeczytać: "Pan radiowy - <KoZERO> powinien się od ministra uczyć!" (wpis zaczyna się komentarzem do wypowiedzi ministra Sikorskiego, który promuje Dodę za granicą).

Dalej czytamy: "Nałykał się chłopaczyna spermy i poprzewracało mu się w głowie. Powinien w końcu zacząć promować polskich artystów, a nie wychwalać beztalencia zza granicy. Szczerze Panu współczuję, Panie <KoZERO>, patologicznego wręcz przywiązania do <zachodnich świecidełek> i tego, co można by nazwać w Pana przypadku <chorym kosmopolityzmem>, i radzę szerzej otwierać oczy, by na rodzimym podwórku nie potknął się Pan o prawdziwą gwiazdę. <Tylko głupcy daleko szukają piękna>…".

Reklama

Po takim oświadczeniu można się spodziewać procesu wytoczonego Dodzie przez Roberta Kozyrę. Jednak to nie ona zaczęła całą historię, a sam Kozyra, udzielając w zeszłym tygodniu w "Gali" wywiadu, w którym obsmarował Dodę. Powiedział między innymi, że kariera Dody jest tylko kwestią chwili, że nie wierzy w jej wysokie IQ, a piosenki Dody nawet nie da się zanucić.

Na pewno musiało zaboleć piosenkarkę stwierdzenie, że "Doda to tylko marketing. Ma słabe piosenki, tylko dobrze eksponuje biust. Mam nadzieję, że prawdziwy".

Potem Kozyra dodał jeszcze, że: "Każde pokolenie musi mieć swoją Violettę Villas. Mamy takie szczęście, że są dziś aż dwie Violetty, bo drugą jest Wiśniewski".

Reklama

I tu dochodzimy do sedna sprawy, że Robert Kozyra notorycznie zadziera z kolejnymi osobami z show-biznesu. Często nie przebiera w słowach i naraża się polskim artystom. Skakał już po głowie Natalii Lesz, używając wobec niej słów "dramat i beztalencie" w kontekście jej występu na festiwalu w Sopocie w 2008 roku. Tu akurat trzeba przyznać mu rację, bo że piosenkarka ładnie tańczy, to widać, ale ze śpiewem, jak "nausznie" przekonali się świadkowie, było już gorzej.

Wciąż jeszcze dość świeża jest sprawa Yaro i Kasi Klich, bo trafiła w końcu na wokandę. Pozwała jednak nie obrażona Kasia Klich, a Kozyra, który poczuł się urażony wpisem Kasi i Yaro na ich blogu sugerującym, że w jego radiu gra się tylko opłacone hity. Kozyra uważa, że trudno grać artystów, którzy mieli tylko jeden przebój (chodzi tu o "Lepszy model"), na dodatek niespecjalnie reprezentatywny dla całej twórczości. Robert Kozyra poradził Kasi Klich, żeby lepiej zajęła się sprzedawaniem kwiatów.

Jeśli tak dalej pójdzie, pan Kozyra będzie miał antyfanklub tych rozmiarów co fanklub Dody.